W
pracy byłam jak zawsze punktualnie, może w troszkę kiepskim stanie i humorze,
ale w południe już mi się polepszyło. Wypiłam dwie mocne kawy, zapaliłam kilka
papierosów i wróciłam do żywych. Ruchu dziś nie było, więc siedziałam z nogami
na biurku, słuchając radia i od czasu do czasu ucinając sobie miłą pogawędkę z
Randym. Fajny z niego chłopak, można z nim pogadać na każdy temat, syn
właściciela. Lubię go, naprawdę go lubię i nawet zaczęliśmy się spotykać.
Studiuje coś tam związanego z mechaniką, a od czasu do czasu pomaga ojcu w
warsztacie, bo lubi grzebać przy autach. Właściwie to mamy wiele wspólnych
zainteresowań, więc dobrze się dogadujemy.
– Może mała przerwa, przejedziemy się? – zaproponował. Ma świetny motor. Kawasaki Vulcan 2000 Classic LT. Już kilka razy z nim jeździłam i było bosko. I wcale
nie lecę na jego maszynę, to tylko taki mały dodatek do całości. A Randy to już
zupełnie inna bajka. Książę na swym czarnym rumaku.
– Przecież jestem w pracy, twój tata pewnie się wścieknie – co prawda
stary Reuter nigdy jeszcze się na mnie nie zdenerwował, naprawdę mnie cenił.
Nie wiem, czy to z litości, w końcu znał całą moją historię, czy... tak po
prostu. W każdym razie i tak nie miałam się czego bać.
– Wyjechał na tydzień, nie mówił ci nic? Teraz wszystko
jest na twojej głowie.
No
tak, coś wspominał, ale oczywiście, jak zwykle jednym uchem słuchałam, a drugim
wypuszczałam to, co usłyszałam. Nie sądziłam, że mówi serio. Tak czy siak nie
doszły mi żadne nowe obowiązki. Po prostu nie było właściciela, to jedyna
zmiana.
– Chyba tym bardziej powinnam tu zostać, skoro jestem
teraz szefową.
– Jesteś szefową i możesz decydować o tym, kiedy zrobić
sobie przerwę. Nie daj się prosić.
Ach,
ten Randy. On to potrafi człowieka przekonać tymi swoimi zielonymi ślepiami i
niewinnym uśmieszkiem. Nie wiem, dlaczego, ale bardzo przypominał mi Sebastiana
Bacha, wokalistę Skid Row. Byli do siebie tak podobni, że mogłabym nawet
przypuszczać, że to ojciec i syn.
Krzyknął
chłopakom, że porywa mnie na jakiś czas i że mają sobie poradzić sami. Związał
swoje długie blond włosy i podał mi kask, drugi sam założył.
Ta
maszyna jest naprawdę niesamowita. Zawsze uważałam, że kobieta powinna
interesować się motorami i bronią, nie licząc mężczyzn i innych kobiecych
dupereli.
Niespełna
półgodziny i byliśmy na plaży Downtown. Piasek był tak nagrzany, że parzył
stopy. Był niemiłosierny upał, a słońce świeciło prosto w oczy. Zdecydowaliśmy
się pójść na molo, gdzie usiedliśmy na ławce i wpatrywaliśmy się w błękitną toń
oceanu. Biała bokserka zaczęła kleić się do mojego ciała, więc szybko się jej
pozbyłam, w końcu wszyscy chodzili tu w kostiumach kąpielowych. Dziwiłam się
tylko, dlaczego Randyemu nie jest gorąco w tym ciemnym stroju. Nie spostrzegłam
na jago twarzy ani kropelki potu. Wielokrotnie mnie już zaskoczył.
Chłopak
skoczył na chwilę po zimne napoje, a następnie rozłożył ramię na oparciu ławki,
dotykając dłonią mojego barku. To było bardzo przyjemne.
– Ostatnio wzięłaś wolne, coś się stało? – zapytał
nagle, jakby nigdy nic.
– Jakiś wirus, grypa jelitowa, czy coś – odpowiedziałam
jednym tchem i zrobiłam łyk 7up. Przecież nie powiem mu o moim problemie. Lepiej, żeby
na razie nikt o nim nie wiedział, po co to roztrząsać? Zupełnie bez sensu.
Jego
twarz przybrała wyrazy zrozumienia, więcej o moją nieobecność nie pytał, więc
odetchnęłam z ulgą. Siedzieliśmy tam sporo czasu, w końcu uznałam, że trochę
przesadzamy i powinnam już wracać do pracy. W końcu chłopaków lepiej samych nie
zostawiać, są w porządku, ale jak nikt ich nie pilnuje, to nie robią zupełnie
nic, a zamówienia same się nie zrealizują.
Ku mojemu zdziwieniu po powrocie, nie było żadnych
zaległości. Spisali się.
Dokończyłam
papierkową robotę, której tak bardzo nie lubiłam i byłam wolna. Randy czekał
przed warsztatem, zawsze podwoził mnie swoją maszyną do domu, co bardzo mi
imponowało.
Tym razem jednak skierowaliśmy się w przeciwną stronę.
Nie mogłam zapytać, dokąd mnie wiezie, bo przecież i tak by nie usłyszał, motor
wył niemiłosiernie. Nie miałam innego wyjścia jak pozwolić mu na to porwanie,
choć specjalnie nie byłam z niego zadowolona. Mógł chociaż uprzedzić, co
zamierza, a nie tak bezczelnie wsadził mnie na motor i teraz wywiezie, Bóg
jeden wie, dokąd.
Po
kilku minutach byliśmy w samym Hollywood, zatrzymaliśmy się przed wielkim
domem, przypominał ten, w którym wychowywałam się u Wilsonów. Miał spory ogród,
w którym rosły kolorowe kwiaty, do których miałam słabość od dziecka.
– To moja chata – oznajmił mi, szczerząc zęby.
To tak
mieszkają Reuterowie, ciekawe. W końcu, czego innego mogłam się spodziewać, jak
nie małego pałacu? Stary Reuter spał na forsie, to było oczywiste, miał jedną z
lepiej prosperujących firm w West Hollywood, czego chcieć od życia więcej?
– Starzy pojechali na urlop – dodał i otworzył mi
furtkę.
Było
naprawdę ładnie, bardzo mi się podobało. Oprowadził mnie po domu, który był
urządzony w jednym stylu. Same antyki, zawsze uwielbiałam takie meble, miały
swoją duszę, tak samo jak ściany w Rainbow.
Zniknął
na chwilę w swoim pokoju, a ja wyszłam na taras i usiadłam na jednym z leżaków.
Naprawdę śliczna okolica. Domy dookoła były urządzone z przepychem, pomyślałam,
że mieszkają tu sami bogacze, ja wiem... Może nawet jakieś gwiazdy showbiznesu?
Od razu jednak wybiłam sobie ten pomysł z głowy. Jeszcze tego by brakowało.
Sięgnęłam
do torebki po telefon, bo właśnie ktoś przysłał mi SMSa. Oczywiście Rose
McKnight z zapytaniem czy idę z nią na jakiś koncert na Sunset. Odpisałam
szybko, że dziś nie mogę i schowałam telefon, bo usłyszałam za sobą kroki
Randyego. Nie lubię bawić się telefonem, kiedy jestem u kogoś gościem, to takie
nie na miejscu.
– Napijesz się czegoś? – zaproponował. Zgodziłam się z
chęcią i pomaszerowałam za nim do salonu, z którego miałam bardzo dobry widok
na kuchnie i chłopaka przyrządzającego drinki.
Przyznam, że tego też się po nim nie spodziewałam.
Znaliśmy się cztery lata, a tak mało o sobie wiedzieliśmy, a może... wiedzieliśmy
o rzeczach, o których nie powinniśmy nigdy się dowiedzieć. Zostanę akurat przy
tej drugiej opcji, bo to jest niestety prawda.
– Wiesz... mój ojciec wolałby, żebyś nie ubierała się do
pracy zbyt wyzywająco – zaczął po chwili.
Nie
bardzo rozumiałam o co mu chodzi. Stary Reuter nigdy nie wspomniał o moim
ubiorze, a przecież gdyby mu nie pasował, to na pewno by mi o tym otwarcie
powiedział. Zawsze potrafiliśmy dojść do porozumienia bez żadnych zgrzytów. Nie
było żadnych problemów, za każdym razem szliśmy na jakiś kompromis.
– Nie rozumiem...
– Po prostu przestań zakładać te bluzki z dekoltem i
krótkie spódniczki – był zdenerwowany, a ja dalej nie wiedziałam o co w tym
wszystkim chodzi. Podeszłam do niego i wzięłam szklankę z blatu, po czym upiłam
łyk mojito.
– Przecież jest lato, mam się w tej kanciapie gotować w
długich dżinsach i zakrywającej wszystko bluzce na krótki rękaw? Twój ojciec...
– przerwał mi.
– Słuchaj, nie zauważyłaś, jak ci wszyscy faceci, nasi
klienci, pożerają, rozbierają i gwałcą cię wzrokiem? Nie widzisz tego?! – teraz
zwyczajnie na mnie krzyczał. Zrobiło mi się nieprzyjemnie chłodno. Nie lubiłam
jak ktoś się na mnie w ten sposób wyżywał. Ja też miałam uczucia, chociaż
często sama postępowałam właśnie tak z innymi. Wiem, jestem hipokrytką. –
Dlatego wola... mój ojciec wolałby, żebyś nie zakładała takich ciuchów –
odwrócił się w końcu w moją stronę i wbił wzrok w jakiś punkt za mną.
Spojrzenie miał jakieś takie nieobecne, zimne, obojętne. I te źrenice, które
mówiły same za siebie. Rozszerzone do granic możliwości.
– Przecież wiesz, że amfetamina ci nie służy –
powiedziałam spokojnie, byleby go tylko jeszcze bardziej nie rozzłościć. Po
spidzie zawsze był drażliwy i agresywny, nie wiem, dlaczego akurat ten narkotyk
działał na niego w odwrotną stronę.
Oczywiste
było, że kiedy siedziałam na tarasie i snułam jakże poważne refleksje,
zastanawiając się, kto znany może mieszkać na tym osiedlu, Randy poszedł do
swojego pokoju wciągnąć kreskę. Cóż, mnie to nie obchodzi, niech sobie robi, co
tam chce, ale podzielić białym to by się mógł, a nie tak sam przyćpał i to
jeszcze w ukryciu. Zawsze dzieliliśmy się towarem, nikt z nas nie jest szują,
jak ktoś w potrzebie, to też poratujemy. Kiedy brałam heroinę, to byłam na
wszystkich strasznie cięta, nigdy nie odstąpiłam działki, nawet za kasę. Miałam
dobrego dilera, z bezbłędnym towarem, nie mogłam przecież ot tak oddać komuś
mojego proszku, bez przesady. Nie było też mowy, abym wspomniała komuś o moim
dostawcy, bo zawarliśmy pewnego rodzaju układ. Facet był w porządku, więc
szkoda byłoby go wydać komuś nie z rejonu. A jakby się gliny dowiedziały, to
zupełnie miałby przejebane, więc jeśli o mnie chodzi, to dotrzymałam obietnicy
i wszelkich starań, aby pozostał anonimowy.
W
sumie, to lata, kiedy byłam w heroinowym ciągu były chyba najlepsze. Zawsze coś
się działo, ludzie byli bardziej w porządku, przynajmniej ci, z którymi się
wtedy zadawałam. Może to właśnie oni mnie wtedy wychowali? W końcu byłam
nastolatką, kiedy trafiłam do ich paczki, a oni w większości byli już dorośli,
czyli skończyli dwadzieścia jeden lat. Tam poznałam właśnie mojego pierwszego i
dotychczas jedynego prawdziwego chłopaka, który pomógł mi wyjść z tego bagna.
Travis był ode mnie pięć lat starszy. On pierwszy z całej naszej bandy zerwał z
nałogiem i zaczął nawet pomagać ludziom uzależnionym w jednym z ośrodków, do
którego trafiłam, mając niespełna dwadzieścia lat. Po odwyku zerwaliśmy ze
sobą, żeby w razie niepowodzenia jedno z nas nie wciągnęło drugiego z powrotem
w to gówno. Travis jest czysty, ja nie do końca. Heroiny oczywiście nie
tknęłam, ale z innymi dragami tak szybko kończyć nie zamierzam. Dobrze mi po
nich, a to chyba najważniejsze. A z Bukerem nadal kontaktuję się od czasu do
czasu.
– Pieprzysz – usłyszałam. Przewróciłam teatralnie oczami
i skierowałam się do wyjścia.
Nic tu po mnie, myślałam, że spędzimy ten wieczór miło
w swoim towarzystwie, tymczasem bliżej nam do awantury. A ja konfliktów staram
się unikać. No, chyba, że nie ma już żadnego innego wyjścia, a czasem tak bywa.
Tym razem mogłam po prostu opuścić ten piękny dom i zostawić Randyego samemu
sobie.
– Jak zawsze – skwitowałam na odchodnym i zrobiłam krok
w przód. Obróciłam się, gdy poczułam szarpnięcie za ramię. Blondyn przyglądał
mi się uważnie, a następnie pochylił się nade mną i złożył pocałunek na moich
ustach. Wcale się nie broniłam, uwielbiałam, gdy mnie całował. Zawsze robił to
z taką delikatnością, biło od niego ciepło, nawet kiedy był naćpany.
– Przepraszam – szepnął mi do ucha i przygryzł jego
płatek. No i jak mu nie wybaczyć? W
końcu to nie jego wina, nie był przez chwilę sobą.
Poczułam
jego jego dłonie z moich ramion przenoszą się na biodra. Przyciągnął mnie do
siebie i dalej namiętnie całował. Och, Randy tylko on znał całkiem moją
przeszłość i akceptował mnie taką, jaką jestem. Jego ojciec wiedział tylko o
tym, że byłam w rodzinie zastępczej, a potem zabrała mnie biologiczna matka,
która była narkomanką i sprzedawała swoje ciało, żeby mieć na dragi. Nie zdawał
sobie spawy, że i ja podzieliłam jej los.
– Zostań...
Zostałam,
zależy mi na nim, poza tym naprawdę potrzebuję faceta, a Randy jest świetnym
kandydatem. Teraz jego dotyk czułam na plecach, a rozgrzane usta na szyi.
Oparłam głowę na jego ramieniu i zmrużyłam oczy.
***
Harleyowiec - każdy motocyklista, niezależnie od pojazdu jakim jeździ.
Podoba mi się tytuł rozdziału. Znów! Normalnie, jak widzę harley'a lub osobnika, co ma halrey'a, to dostaje orgazmu na miejscu.
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytam pózniej.
Ja sie nie dziwiłam, ze żadnego moredercy w poprzenim rozdziale nie było :D Po prostu podobają mi się tytuły rozdziałów.
OdpowiedzUsuńNo wymyślenie tytulu, to jest najgorsze, co moze byc. Wiesz, zawsze zanim wstawie rodzial, to pol dnia mysle nad tytulem.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno! Bo tak czekałam, aż dodasz nowy, a lubię czytać z telefonu, więc na pewno to zrobię. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że to nie jest głupi pomysł? Tylko, żeby przypadkiem słoneczku nie złamała serca, bo to by było coś paskudnego, bo Steven sobie niczym nie zasłużył na to. Zobaczę, nie myślałam o tymm... :)
OdpowiedzUsuńNo wiem, dramaty są częścią mojego opowiadania, muszą być, zastanowię się. Ale mimo wszystko bardzo dziękuję za pomysł. :)
OdpowiedzUsuńNie mam :( Nawet nie widziałam, tylko Rosa i Slasha widziałam, nie pomogę :C
Pewnie, już mi świta - Stevenek się w niej zakochał! :) Co ty na to?
OdpowiedzUsuńI dziękuję bardzo, naprawdę dziękuję!
Oh, no niestety.. Nie mogę pomóc, nawet nie widziałam takich zdjęć.
Ratować? Nie wiem cz po takich kilku słówkach się domyślę, a mogę wiedzieć o co chodzi? :)
OdpowiedzUsuńA dlaczego tak twierdzisz?
OdpowiedzUsuńAhaaaaaaaaa.. I wybrałaś Stevenka dupę?
OdpowiedzUsuńHaha, no wiesz, nie powiedziane, ze Duff potem będzie z Cassie :D
OdpowiedzUsuńBo to ma być kilka "dup"? :D
OdpowiedzUsuńDobra, powiem Ci, ze Duff będzie z Rosie :D
OdpowiedzUsuńJa wiele razy widziałam, ale nie zapisywałam, bo bez przesady nie? :D
OdpowiedzUsuńNiby też fakt! :D
OdpowiedzUsuńNo wiadomo, też bym się nie przejmowała, bo po co?
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem o co chodzi w sumie : c
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, bo dupy.. No dziwne dość.. xd
OdpowiedzUsuńHmm, sama nie wiem, co byś miała jeszcze odgadnąć, bo chyba największą zagadkę rozwikłałaś, chociaż... haha, co się stało z Cassie, skoro Duff bedzie z Rosie? Albo jakie to wazne zadanie wywrózyła Shanda Slashowi?
OdpowiedzUsuńZawsze pociesznie, że nie Pedał :D
OdpowiedzUsuńNie, nie będzie w więzieniu. Slash w sumie pisze do niej "dawno mnie tu nie było..." czy jakoś tak.
OdpowiedzUsuńAle nie chodzi ani o więzienie, ani o psychiatryk.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego że cieszę się że trafiłam na tego bloga. Zaczynasz go dopiero pisać (znaczy się opowiadanie) czyli będę na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału. Po pierwsze: TYTUŁ. O mamusiu, powtórzę to co koleżanka wcześniej napisała. Na sam widok, słowo Harley dostaję orgazmu. Przecież to takie piękne maszyny! :D
Co do tego rozdziału. Nie był długi. I dobrze! Fajnie mi się czytało, płynnie, szybko. To w jaki sposób opisujesz daną sytuację... wychodzi ci to naprawdę dobrze! No i zapowiada się ciekawa postać... tzn. bohaterka :) Wygląd bloga jak najbardziej w porządku. Pozdrawiam i informuj mnie proszę o nowych rozdziałach :)
http://sweet-fucking-child.blogspot.com/
wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale jakoś czasu nie miałam.
OdpowiedzUsuńco do rozdziału... myślę tak samo jak głowna bohaterka. kobieta powinna interesować się choć trochę motocyklami i bronią, a nie tylko pierdołami. ponadto czekam na rozwinięcie akcji z Randym.
a Onet coś nie dodaje komenatrzy, chyba znowu puścił focha :d
to tak jak ja! :d
OdpowiedzUsuńże co? :< no co ten Onet wyprawia :<
Przez chwilę się zastanawiałam, czy przeczytałam pierwszy rozdział, ale na szczęście sobie przypomniałam. Tak to jest, jak są duże odstępy w dodawaniu notek (do Ciebie mówię!), ale nie róbmy z tego powodu awantur (DO CIEBIE!).
OdpowiedzUsuńNo! Tak czy inaczej, Collenn ma bardzo ciekawe życie osobiste i bardzo dobrze wyglądających znajomych ^^ O ile takie relacje można nazwać 'zwykłą znajomością', w co wątpię ;D
Z niecierpliwością czekam na starcie z tatusiem, nie wiem dlaczego. Wydaje mi się, że Coll, która jest osobą z raczej twardym charakterem, nie rzuci mu się na szyję, więc może być baaardzo ciekawie xD Tylko niech go nie zabija! Za zabijanie Stevena grozi wydziedziczenie z Blogsfery ;D (jeśli czyta to Lise Lotte: Masz jeszcze jedno życie, jasne? Obserwuję cię!)
No kurwa! Blogspot też zaczyna swierować i nie mogę dodać komentarza. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
OdpowiedzUsuńDobra, drugie podejscie. Jak mnie dziś wszystko musi wkurzać. I nie wiem, co tam pisałam.. :( Fajnie, pisałam to zaledwie dwie minuty temu i nie pamiętam, co... nie ma to jak skleroza w tym wieku :D
Nooo, to ja tam bym leciała głownie na maszynę, a nie na chłopaka i to chłopak by był dodtakem do maszyny, a nie maszyna do chłopaka haha. No ale ja to wredna materialistka jestem, to nic dziwnego.
I cos o Randym pisałam. Chyba to, że wydaje mi się, że to własnie on jest zazdrosny, a nie jego ojciec. To jemu przeszkadza, że Collen chodzi sobie tak ubrana, a nie innaczej, bo to on jest zazdrosny. A tak naprawde, to ojcu to tak nic nie przeszkadza, bo moze sam jest zadowolony. No ale tacy sa faceci. Nie powiedza, a beda krecic i krecic.. maskara..
I była Rosie.. no wspomniene o nij było, ale była!
No.. tylko trzeba sobie znaleźć taka maszyne z dodatkiem :D
OdpowiedzUsuńA wiem, że dobrze kombunuje, wiem.. bo ja taka mądra jestem :)
Wow, zajebisty!
OdpowiedzUsuńJa bym w raz z nowym opowiadaniem musiala chyba u siebie zmienić szablon. Aby w końcu mieć coś pod opowiadanie, haha.
OdpowiedzUsuńTaaaa, bo w sumie zapach wiatru mi juz dobiega do konca.
OdpowiedzUsuńNo cale opowiadanie ma 32 rozdzialy, wiec naprawde juz nie wiele. Wiem, ciezko bedzie rozstac sie z Rosie i z Cholerą :D
OdpowiedzUsuńNo własnie nie wiem, ktore mam dać. To o Duffie na wakacjach.. czy to o Artku Lil i Marg, ale na powaznie.
OdpowiedzUsuńNo własnie o to chodzi, ze oba nie sa skonczone, oba w sumie sa prawie napisane, bo koncówki zostaly do napisania i obu nie zdaze napisac do konca publikacji zapachu. I własnie nie wiem.
OdpowiedzUsuńNo własnie nie wiem.. w sumie, to to o Lil i społce mam mniej do napisania na zakonczenie niz to o Duffie.
OdpowiedzUsuńNo chyba tak.. chociaz sama jeszcze nie wiem, eh..
OdpowiedzUsuńZe co? Naprawde?
OdpowiedzUsuńNo naprawde wyglada innaczej i tez nie wyglada na swoj wiek. Ale znalezienia zdjec bohatetow to zawsze najtrudniejsza sprawa.
OdpowiedzUsuńJa mialam problem z Marg.. bo tym razem chce dodac opis ze zdjeciami w zakladze z bohaterami (haha, mam rym) no i normalnie 4 miesiace przegladania tysiaca zdjec roznych dziewczn, az w koncu trafilam na ta opowiadnia.
OdpowiedzUsuńNo ja tez jestem w szkoku, ale wiesz.. ta dziewczyna, to w sumie nie miala byc taka pierwsza lepsza brunetka, musiala miec w sobie to cos :D
OdpowiedzUsuńMogę Ci pokazać tą zbawienną fotkę :D
OdpowiedzUsuńhttp://i49.tinypic.com/5kj81t.jpg Nie wiem, czy Ty to cos zobaczysz, bo w sumie nie znasz owej postaci, ale jak dla mnie to jest ona, haha!
OdpowiedzUsuńNo wiem.. w sumie miala byc taka ladna, ale bardziej taka jakas tajemnicza.. bo w sumie Marg to taka dosc dziwna dziewczyna, haha.
OdpowiedzUsuńzaraz poczytam! ale co oni z moim onetem :< no nie :< za jakie grzechy :<
OdpowiedzUsuńwłąsnie przenosze sowjeogpierwszego bloga, potem przenosze teog z odpwoaidniem. tlyko adres musze wymyśleć. mozesz mi pomóc! bo ja to az mam ochote jebnać "kurwamacwszytskozajetejebacto" XD
OdpowiedzUsuńzajęty, niestety.
OdpowiedzUsuńmi wąłsnie tez, ale dzisiaj jeszcze sie przeniose. juz myslę nad adresem. :d
OdpowiedzUsuńa dziękuję, dziękuję. byc moze do 24 sie wyrobie :>
OdpowiedzUsuńmam taką nadzieje.
OdpowiedzUsuńadres juz mam, przyjaciółka pomaga mi ustawic szablon, a potem zaczne wklejac wsyztskie rozidząły. :) no i powiadaomiwe was o zmianie!
OdpowiedzUsuńtlyko dokoncze szablon i dokoczne dodwac rozdiząły i zaraz podam adres!
OdpowiedzUsuńprzeniosłam się z onetu na http://diewithdark.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, jak mam to skomentować, ale może dlatego, że jest rano i nie myślę :D
OdpowiedzUsuńMasz racje, takie rzeczy sie przemilcza
OdpowiedzUsuńSzalejesz :D
OdpowiedzUsuńA ja mam jakis ostnio problem z weną :(
Od 3 dni walcze z rozdziałem i cos go napisac nie moge
OdpowiedzUsuńhttp://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział :*
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie przeczytałam! Przepraszam, że dopiero teraz, no ale czasem tak już wychodzi... ;) Generalnie to cholernie mi się to wszystko podoba, nawet Steven ze zmarszczkami jest jakiś taki magiczny :3 (Nie do końca wiem o co mi chodziło, ale kto by się tam przejmował...) Kurczę, pierwszy komentarz zawsze jakoś tak najtrudniej napisać...
OdpowiedzUsuńTeż czekam na starcie Colleen z tatusiem ;) W ogóle czekam na następne rozdziały, bo i fabuła jest wciągająca i Twój styl mi się bardzo podoba (a te dwie rzeczy nie tak znowu często idą ze sobą w parze ;D)... Sama nie wiem co by tu jeszcze napisać... Nigdy nie byłam w tym dobra ;D
Po prostu jest genialnie :D
(A Ty, Diabełu, jeśli to czytasz, to wiedz, że ja wiem, że ty mnie obserwujesz i tak czy siak już nigdy przenigdy nie zabiję Stevena xD Jak to głupio wygląda O.o Nieważne... ;D)
Tak, mówiłam o Stevenie w nagłówku. Przyznam, że kiedyś zastanawiałam się nad tym, kto z nich najlepiej się trzyma i nie umiałam się zdecydować pomiędzy Stevenem właśnie, a Duffem (którego obecny wygląd swoją drogą jakoś niespecjalnie przypadł mi do gustu, ale cóż... To samo mogłabym powiedzieć o Axlu... ;)) Slash niestety mocno się zestarzał. Bliżej mu chyba do Briana Maya niż do kolegów z GnR... Ale cóż możemy poradzić? ;D Każdy starzeje się inaczej ;D
OdpowiedzUsuńJeśli pisanie nie idzie Ci lepiej niż inne rzeczy, to gratuluję wszechstronnej zajebistości ;D ;P ^.^
No... Gdyby się golił... Hmm... To trzeba poważnie przemyśleć ;)
OdpowiedzUsuńA mnie się właśnie wydaje, że Izzy mógłby wyglądać znacznie lepiej. Znaczy wiadomo - każdy z nich by mógł, jakby bardziej o siebie dbali, ale mnie nie o to chodzi xD Jakoś nie potrafię sobie ich wyobrazić w garniakach i z uczesanymi, ulizanymi włosami... To by mnie przerosło ;P Takie mam wrażenie po prostu, że Izzy jakoś tak bardziej się zestarzał ;)
"Zarośnięte, brudne dziady" Jak to uroczo zabrzmiało w kontekście Gunsów :3
OdpowiedzUsuńNo niestety... Masz rację, młodymi bogami to oni już nie są ;) Ale to nie jest najważniejsze (chociaż przyznam, że jeśli chodzi Axla, to jego głos taki boski też już nie jest. No cóż, życie ;)), jak sama powiedziałaś. Póki są i grają, to niech by nawet byli tymi zarośniętymi dziadami xD
O to chodzi, że w sumie Axl to jest z Addie tylko po to, aby ona załatwiła ten koncert. Mówiąc jej, że ma zrobić wszystko, to chyba naprawdę miał na mysli wszystko, bo tak naprawdę zalezy mu tylko na koncercie. Haha, no taka ruda i wredna dupa z niego i tyle.
OdpowiedzUsuńAddie na tym cierpi, ale moze tylko dlatego, ze tak naprawde ma tylko jego. Jak go straci, to zostanie sama, a chyba troche sie tego boi. Coz, pozostaje miec nadzieje, ze tak naprawde, to sie Axl obudzi i cos zobaczy na te swoje zielone oczka, chociaz to tez jest sprawa watpliwa :D
Hmm, mysle sobie, ze Stevenowi na tym etpaie dziewczyna nie jest potrzebna, bo ma swoja Cholerę :D
Powiem Ci, że ja byłam w Rybniku i nie było źle. Nawet dobrze się bawiłam, choć myślałam, że będzie dużo gorzej. Głos axla moim zdaniem na nagraniach brzmi dużo gorzej niż na żywo. Był szczerze mówiąc w lepszej formie niż się spodziewałam i to mnie cieszyło. No, przyznam, że gdyby z Axlem nie grał Richard Fortus, to zapewne bym nie pojechała, bo po obejrzeniu niektórych nagrań z koncertów (szczególnie Rio :/ ), niezbyt miałam na to ochotę. Do tego DJ Ashba, który mnie irytuje (sama nie wiem czemu)... Ale pojechałam i bawiłam się świetnie. :) Najbardziej żałuję, że nie złapałam kostki Richarda, a było tak blisko! Swoją drogą, chciałam też się wybrać na Queen do Wrocławia, ale serce mi się kraje, jak patrzę na tego pomarszczonego Rogera z brzuszkiem piwnym... Na to się już nie odważyłam... Ale koncert w Rybniku zaliczam do całkiem udanych ;)
OdpowiedzUsuńTak, ten zespół to zdecydowanie nie jest Guns n' Roses... Ale jednak pojechałam i nie narzekam ;)
OdpowiedzUsuńJa tam nie mam pojęcia czemu dokładnie nie lubię Ashby, ale po prostu jak na niego patrzę to mnie skręca... Nieważne, w każdym razie Axla mogę odhaczyć z listy osób, które chciałam zobaczyć na żywo :)
Dokładnie... Lambert i Queen? Nawet bałam się posłuchać na YouTubie... Nie chcę sobie psuć wrażenia... Ale jak sobie pomyślę, że Brian nagrywał z Lady Gagą, to aż mi się chce płakać ;(
No właśnie... Może to te oczy... Nie wiem, po prostu go nie trawię. Richard to zupełnie co innego :)
OdpowiedzUsuńNa liście jest oczywiście reszta Gunsów, są też chłopcy z Queen (chociaż Johna już raczej nie zobaczę, trudno... Ale moja siostra ma jego autograf *__*) i Plant, Red Hoci, na których niestety mnie nie będzie, bo akurat tego dnia wyjeżdżam :/ No i parę innych osób mniej lub bardziej znanych by się znalazło ;) Zresztą nie tylko zespoły... Niektórzy aktorzy też ;)
Zgadzam się w stu procentach, jest tylu świetnych wokalistów, ale akurat to musi być Lamert? :/ Chyba na każdego innego bym poszła... Nawet Paul Rodgers był lepszy... ;)
Hej ; )
OdpowiedzUsuńObiecałam, że skomentuję, więc weszłam specjalnie po porządkach w pokoju ;p Początek rozdziału już mi się spodobał a jak początek jest dobry to wiadomo, że reszta też ;D Też chcę mieć chlopaka z motorem... :( ale raczej nie mam na co liczyć. Szkoda, że nie opisałaś, co stało się dalej bo urwałaś w takim momencie.. no wiesz, nieładnie tak robić :P Dokończ w następnym ;D
Pozdrawiam moją zdolną Kicię ;***
No, wiesz... Powiedz swojemu teściowi, to kupi Davidowi i będziecie śmigać w świetle zachodzącego słońca do Zapusty i z powrotem ;D (Czyli tak do domu Trapera i z powrotem)
UsuńHaha, wiedziałam, że będziesz chciała ruchańska!
Ej, jedź ze mną jutro do Łodzi, pociąg o 10:05.
Hahaha to tak nie będzie wygladać ; p Ja z Tobą bedziemy na nim śmigać a David może co najwyżej popatrzeć. ;D Hahah no proszę Cię, przecież mnie znasz i wiesz że my takie tematy lubimy ;D
UsuńA po co Ty tam jedziesz? ;)
A David będzie przyczepiony do opony, ale jazda! Ale wiesz, jak o śmigaczu (ścigaczu) mowa, to weź Ankę. Zdała dziś teorię na prawko i miałyśmy pić, ale nie zadzwoniła po mnie, ta cwana sztuka.
UsuńLubimy sobie od czasu do czasu pofantazjować, wiem.
Akademik załatwić i świadectwo na wydział dowieźć, bo ostatnio zapomniałam xD A poza tym to jadę poobijać się tu i tam i spotkać księcia z bajki z długimi kłakami (a jest czego szukać!) :)
Yhym ;d nie no za wczesna godzina jak dla mnie;p może gdybyś mi wcześniej powiedziała to bym sie nastroiła jakoś i byśmy dziewczyny wzięły a nie same :( ej umówmy się na taki wyjazd! Chociaż w 4. Pochodzimy po sklepach i do kina ;D albo coś.
UsuńWłaśnie wiem, że zdała. Edzia mi napisała. :)
Mam nadzieję, że znajdziesz tego swojego księcia. :) Zyczę Ci tego z całego serduszka ; **
Mówiłam im, to dziady twierdzą, że kasy nie mają. Kinga miała ze mną się zabrać, ale jakoś tak... chyba nie, bo ona to by chciała po Manu połazić, a na to musi mieć sporo forsy.
UsuńNo ja tam mogę. Możecie do mnie w październiku przyjechać, to pójdziemy do clubu na imprezę, a potem przekimacie za 12 zł w akademiku :)
Wiem, wiem, Słoneczko ;* To trzymaj jutro kciuki! Bo na moim wydziale jest już taki jeden... no... szału nie ma, staniki nie lecą, ale lepsze to niż nic!
Ooo ;d będę ;D No to musimy się zebrać bo zaraz minie miesiąc. nie trzeba dużo kasy wcale. z 50 dych jakby zaoszczędziły to by można było jechać raz kiedyś :)
UsuńJa chce juz październik w takim razie! :) przyjedziemy na pewno.
A ja nie wiem czy chcę... w kwestii męskiego ciała i ostrego chlania i używek brania - TAK, ale jeśli chodzi o zarwane noce nad książkami - NIE.
Usuń8,5 zł bilet w jedną stronę, jeden bilet tramwajowy 1,20, potrzeba ze 3 albo 4, zależy dokąd byśmy jechały. Port odpada, bo w chuj daleko.
Wiem wiem... no trzeba się zebrać i jechać.
UsuńOj no będzie cięzko, ale na pewno dasz radę ;** jestem pewna tego.
Idę spać, Dobranoc ;***
Ja też myślę pozytywnie.
UsuńI też idę spać, bo mnie nikt jutro nie dobudzi, branoc ;*
Ah, no może Axl coś zrozumie. W końcu, to taki intelegienty i wrażliwy facet. Wiesz, może coś przejzy na oczka. Zeszmacił Addie, ale może coś go tknie. W sumie, to na razie jeszcze nie wie, ze ja zeszmacił.
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na http://out-of-the-game.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowy wygląd jest świetny :D wchodziłam jedynie z komórki, a tam nie widać, niezły :)
Zauważyłam Cię u Comy, mówię sobie: wejdę, co mi tam. I wiesz co? No nie żałuję. :D Deep Purple sobie puściłam i czytam, czytam, przeczytałam i mi mało. Mogłabym prosić o informowanie na blogu o nowych rozdziałach?
OdpowiedzUsuńok, to o tym też mnie informuj, bo zaczyna wciągać ;)
OdpowiedzUsuń+piosenka, mmm. cudo :D
przeczytam wszystko obiecuję, a co do tamtego opowiadania to już dawno przeczytałam wcześniejsze i wiem że z nimi mieszkała i ja też bym się na początku wkurzyła po takiej akcji, ale w gruncie rzeczy to ona teraz też nie jest święta...;p
podoba mi się bardzo jak piszesz i niech cię wena nie opuszcza ;D
Zmieniłam adres swojego bloga: http://bulwar-rozwianych-marzen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJezu, ale świetny nagłówek! *.*
Ankieta u mnie + małe info xD Jak coś :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na http://out-of-the-game.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCholernie mi się podoba twoje opowiadanie. Styl jakim piszesz bardzo mi odpowiada, jest taki lekki i niewymuszony. Można naprawdę wczuć się w opowiadaną przez ciebie historię, a do tego Coleen jest świetną osobą. Właściwie sama nie wiem dlaczego tak od razu ją polubiłam;) Czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie na dont-want-to-miss-a-thing.
OdpowiedzUsuńPS.Cholera, właśnie próbowałam dodać twój blog do polecanych u siebie, ale onet odmawia posłuszeństwa mimo 5krotnej próby-.-
Dodałam nowy rozdział, jeśli chcesz, to wpadnij! :)
OdpowiedzUsuńwww.out-of-the-game.blogspot.com
No właśnie chciałam ludzi przekonać do Axla trochę, żeby wiesz... Ludzie go chyba nie bardzo lubią, za to, że taki skurwysyn, nie? Dlatego to wyznanie < 3
OdpowiedzUsuńDziękuję za nadrabianie, bardzo, bo miło, że ludzie chcą czytać.
Mnie wiele osób właśnie się skarżyło, że Axl im się nie podoba. Cóż, jak dla mnie jest po prostu właśnie... Tak, specyficzny! :) A to wyznanie... Kurcze, sama prawda, nie?
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja jestem impulsywna i wybuchowa! A jak można coś do mnie mieć, nie? :D Może też stąd ta sympatia do Rosa, bo sama rzadko umiem panować nad nerwami. I również dlatego umiem się w niego wczuć?
OdpowiedzUsuńNo to w takim razie powiedz, Rose jest "Rosowy"? Pytam wielu osób.
OdpowiedzUsuńNo niby nie, ale nagrania, wywiady, koncerty, wypowiedzi... Można wnioskować w sumie. Ale tak mniej więcej... ?
OdpowiedzUsuńNo o to mi chodziło, bardziej o to, czy Tobie się podoba i Cie... 'satysfakcjonuję'
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo dziękuję. :) A co do Twojego opowiadania, cholera, sama się karcę, bo przeczytałam kawałek 1. Rozdziału. I nie mogę dokończyć, ja tak mam. Muszę się zmuszać, bo nie mam zapału -.- Zapisałam sobie w telefonie nawet Twój blog, a nie mogę.
OdpowiedzUsuńNie jest źle, coś ty <3 Ja tak mam, z każdym się zmuszam, bo (o dziwo) nie lubię czytać, pisze opowiadanie, czytałam wiele opowiadań... Ale do każdego muszę się zmuszać, zawsze... Jest to dla mnie pewien sposób katorgi, przeważnie jak przeczytam już to się opierdalam w głowie, bo jest dobre <3 A o to, właśnie to.
OdpowiedzUsuńCzytam właśnie! :D Znaczy może trochę głupio powiedziałam... Jak znam blog, to jest już inaczej, jak się spodoba i tak dalej, jak mnie coś do niego ciągnie - temat, bohaterowie... A jak zaczynam nowy... To wiesz, już z takim wielkim... Zmuszaniem, nie umiem się wysłowić -.-
OdpowiedzUsuńJuż prawię kończę rozdział numer 1 :) I dam komentarz :D Pod drugim.
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka, zapraszam :>
OdpowiedzUsuńJak obiecałam - tak też zrobiłam!
OdpowiedzUsuńMówiłam Ci! Będę żałować, że tylko dwa rozdziały miałam do nadrobienia! I tak jest, żaluję, że to tylko dwa, a nie na przykład pięć :( wciągnęłam się.
Może komentarz będzie odnosił się do obydwu rozdziałów.
1. Bardzo podoba mi się przeszłość głównej bohaterki, naprawdę bardzo, jest ciekawa, trochę wyboista. Ale naprawdę świetna. W pierwszym rozdziale jakoś robiło mi się przykro, że matka była dla niej taka, zostawiła ją najpierw, pozwoliła zacząć życie od nowa - co chodzi o rodzinę zastępczą - a później znów je spierdoliła, że tak powiem. Przez nią dziewczyna wciągnęła się w narkotyki - wiem, że nie przeszkadzało jej to, a wręcz przeciwnie - a na dodatek ją jeszcze zostawiła na pastwę losu. No cóż, a Steven... Płakać mi się chciało gdy mówiła o tym, że w necie Adler pisze, że wie, że ma córkę, a nie ma z nią kontaktu. Czy tam dziecko. No cóż... Może się będzie wyjaśniać.
2. W nim już mniej takich... Opisów osób, czy przeżyć bohaterki, ale jest chłopak, Randy tak? (jeśli się mylę to nie bij, bo nie mam pamięci do zagranicznych imion :(). Podoba mi się to, że nie skreślił jej znając jej przeszłość, no wiesz, ludzie bywają okropni, nie? Sama wiem po sobie. No cóż, koniec najbardziej przypadł mi do gustu.. A motory też lubię. :)
pozdrawiam :**
Nie wiedziałam tego o Stevenie, jakoś nie czytałam nigdy o nim :c
OdpowiedzUsuńA o tej dziewczynie, też nie wiedziałabym, ciekawych rzeczy się można od Ciebie dowiedzieć, a podobno "internet" nie uczy. :)
Rozumiem. :) a z Investiation Discovery to jedynie słuszałam o nim, a ja godzinami potrafię oglądać zwykłe Discovery i Science, oraz TLC, także coś w tym jest, tam też jest takich rzeczy sporo, więc na pewno było to ciekawe.
OdpowiedzUsuńPrzybyłam :] Wybacz mi jeżeli cokolwiek co będzie w moim komentarzu powtórzy treść tych tam powyżej, ale nie chce mi się tego wszystkiego czytać xD
OdpowiedzUsuńTak więc zaczynając ładnie chciałam podziękować za komentarz u mnie xD Jestem taaaaaka szczęśliwa.! ;P
*
Teraz była mała zwiecha, bo niektórzy ludzie są bardzo dziwni o.O i piszą mi o trzcinowych ludzikach na gg ^.^
Jestem bardzo zafacynowana (jest takie słowo nie .? o.O) faktem iż jak sobie wyobrażam spotkanie z "panem tatusiem" kochanym to aż się śmieję do zmywacza bezacetonowego xD
Dalej... Ten Randy jest jakiś dziwny o.O Każe jej się ubiera jak nie wiadomo co, jakby sam nie lubił popatrzeć... No bo ej... nie uwierzę jak powiesz, że go nie ruszają takie widoki. Chyba, że czuje pociąg do sffffffeterków ;3 To wtedy zrozumiem ;P
I jeszcze biedulkę porwał... Założę się, że ten piękny dom to tylko pozory, a tak naprawdę to w piwnicy ma warsztat morderczy. Zaciąga zdezorientowanie kobitki i się na nich wyżywa gnój jeden -.- Chociaż inteligentny, nie powiem, że nie :] (y.... nie wiem czemu, ale miałam przed oczami obraz piwnicy z pierwszej części "Milenium" jak nie widzialaś to zobacz xD)
Dobra.... ja już więcej głupot wypisywać nie będę, bo tak się składa, że ten komentarz to tragedia xD (You don't say.?! o.O)
Efekt zdartej potylicy xD
Nie ucz się tego.! To przekleństwo O.O Właśnie przed chwilą próbowałam to ogarnąć i mi nowiusieńka wczoraj zakupiona struna jebła w pizdu -.- A tanie nie były .... Agrrrrr.! urok pudła zapięć dych -.-
OdpowiedzUsuńNowy rozdział u mnie, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńnowy u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://sweet-fucking-child.blogspot.com/2012/08/rozdzia-2.html
Wpadnij na bloga i zobacz zakładkę "informowani"
OdpowiedzUsuńHej, o ile wiem, to nie miałam Cię informować, ale kiedyś napisałaś, że już nie możesz się doczekać mojego opowiadania o Gunsach i Queen, a że wstawiłam ...swojego rodzaju wstęp, to pomyślałam, że napiszę ;D
OdpowiedzUsuńPojawił się też epilog Perfect Crime, jakby kto pytał ;)
http://sweet-fucking-child.blogspot.com/ 3 rozdział (bez ruchania) już jest! :D
OdpowiedzUsuńWielbię to opowiadanie, wielbię główną bohaterkę i wielbię wyobrażać sobie Randy'ego, albowiem jest seksowny. :3
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej. :D
Słuchanie jednym uchem i wypuszczanie drugim – hm, skąd ja to znam? Pewnie nie stąd, że siedzę sobie spokojnie przy muzyce i nad czymś myślę, aż tu nagle jestem w środku miasta i ktoś mnie o coś prosi… Głupia sprawa z tą dolegliwością, ale cóż, ludzie z gorszymi rzeczami żyją.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, przypomniał mi o jednej sprawie, nad którą się ostatnio zastanawiałam.
Czy uważasz, że faceci w długich włosach są przystojni, jeśli są to włosy blond, proste?
Bo ja ostatnio tak usiadłam, no i kurwa, Slash miał kręcone, ciemne, Axl rude, Izzy to inna liga, Duffa włosy ciężko określić, ale one ani do końca blond, ani do końca długie, Steven kręcone… Sebastian Bach ma te swoje długie, proste, blond kudły i.. Kurczę, fajnie wygląda i w ogóle, ale nie podoba mi się jako facet. Anthony Kiedis miał swego czasu, za długich ciemnych włosów, rozjaśnione w kilku miejscach, w pewnym momencie nawet miał coś co przypominało ombre (właśnie, zapomniałam powiedzieć, ostatnio to odkryłam – wokalista Red Hot Chili Peppers wynalazł ombre kurwa! Tak, że wracam do tematu) i wyglądało naprawdę fajnie, ale nigdy nie był to cały, długi, prosty, blond w jednym odcieniu. I wtedy zaczęłam się zastanawiać czy długie, proste, blond włosy w jednym odcieniu, mogą czynić faceta przystojnym w męski sposób…
Mała abstrakcja od opowiadania, wybacz.
Czekam na kolejne części, jak zwykle :)
niesamowicie przyjemnie czyta się opowiadania w tych klimatach ;3 nie mogłaś chyba wybrać lepszego modelu motoru, chociaż w pierwszej chwili trudno mi było sobie na tak masywnej maszynie wyobrazić Bacha... z drugiej strony długie blond włosy, a do tego charakter, wmieszanie nutki zazdrości i pożądliwości... kręci mnie.
OdpowiedzUsuń