20 października 2012

Rozdział 5 - Psychopata

            Jak zwykle nie poszło po mojej myśli. Niczego nie załatwiłam, a czas ciągle gnał do przodu. Pomyślałam o drugim podejściu, ale nie wiedziałam, czy mam jeszcze siłę na tę zabawę. Ostatecznie mogłabym poradzić sobie sama, ale moja duma mi na to nie pozwalała. Chciałam namieszać, wszystko skomplikować. Po co brać te sprawę w swoje ręce? Przecież mogę rozwiązać swój problem profesjonalnie, dyskretnie i zupełnie bezpiecznie, nie ryzykując ani zdrowiem, ani życiem. 
            Siedziałam na balkonie i przypinałam ćwieki w formie gwiazdek do skórzanej torby w kształcie worka. Lubię być oryginalna i nosić ciuchy lub dodatki, których nie można dostać w zwykłym sklepie. Poza tym takie majsterkowanie zawsze skutecznie mnie odprężało. Przedpołudniowe słońce świeciło mi prosto w twarz, a lód w szklance pełnej Coli rozpuścił się z prędkością światła. W powietrzu unosił się zapach spalin i słychać było wycie silników samochodów, co było typowe dla ogromnego miasta, jakim było Los Angeles. Przywykłam do tego gwaru i jestem pewna, że nie potrafiłabym bez niego żyć. Nie dla mnie małe miasteczka, w których każdy zna się z każdym. Tu jest się niemalże anonimowym, nikt nie wie, czym się zajmujesz, do czasu, aż mu nie powiesz, nikt nie wpycha się z butami w twoje życie, nikogo nie obchodzi to, co dzieje się za twoimi drzwiami. Jeżeli nie przekraczasz granicy, za którą znajduje się cudza prywatność lub cudze prawa, możesz być spokojny. 
            Mieszkanie na granicy Beverly Hills z West Hollywood przy North Oakhurst Drive w sześciopiętrowym budynku z widokiem na Sunset Strip i basenem, w którym zwierzęta sąsiadów wiecznie załatwiają swoje potrzeby, nauczyło mnie jednego – nie elegancki strój, wielki samochód i wypchany portfel świadczą o kulturze osobistej człowieka. W tym domu mieszkali różni ludzie. Fakt, musieli mieć trochę pieniędzy, bo podatek, ubezpieczenie i dodatkowe opłaty za prąd, wodę i tym podobne to koszt rzędu 1200 dolarów miesięcznie. Dzięki pracy u Reutera mogłam tu zostać, inaczej musiałabym sprzedać mieszkanie, które przed laty mama zapisała właśnie na mnie, co było chyba jedyną dobrą rzeczą, jaką dla mnie zrobiła. Mimo że mieszkam tu od lat, nie znam wszystkich sąsiadów. Zmieniają się jak warunki pogodowe – bardzo szybko. Nie mniej jednak ślepa i głucha nie jestem. Chociaż wydawałoby się, że są to porządni ludzie, to tak samo jak ci mniej porządni, mają swoje problemy. Nie mało problemów. Awantury małżeńskie są tu na porządku dziennym, zdrady, dzieci na boku, do tego liczne przekręty panów w garniturach, którzy są właścicielami mało znanych firm. Wiecznie pijani lub nagrzani nastolatkowie, małoletnie matki. Młodych jestem skłonna zrozumieć, przecież jeszcze niedawno byłam taka sama jak oni, może nawet nadal się z nimi utożsamiam. Z wyglądu zewnętrznego są to całkiem porządne rodziny, w środku jeden wielki syf, z boku ja – obserwująca to bagno, zastanawiająca się, czy tak już musi być, mająca nadzieję, że jednak moja rodzina nie będzie miała takich kłopotów. Ale na założenie rodziny przyjdzie jeszcze pora. 
            Usłyszałam charakterystyczne pikanie, zwiastujące jakiegoś gościa. W zasadzie krąg zacieśnia się wokół dwóch osób, bo tylko Rosie i Randy znają kod do mojego domofonu. Nie jest to żadna poufna informacja, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby podzielić się z nimi tymi czterema cyframi. Przynajmniej nie muszą czekać na dole, aż im otworzę, a ja nie muszę wybiegać spod prysznica, jak oszalała, bo zanim wejdą bądź wjadą na górę, minie dłuższa chwila. 
            Swoją obecnością zaszczycił mnie Randy. Nic dziwnego, jak w każdą sobotę przez moje mieszkanie przewija się tłum znajomych. I jak ja mam znaleźć chwilę dla siebie? Nie mówię, że mi to nie odpowiada, kocham ich towarzystwo, ale czasami chciałabym pobyć sama ze sobą, mieć czas na przemyślenie swojego dotychczasowego i przyszłego życia. Przecież nie mogę do śmierci pracować w warsztacie samochodowym. Chciałabym pójść na studia, a potem znaleźć pracę adekwatną do wykształcenia. Chcę się rozwijać, a nie tkwić w miejscu. Niestety na razie nie stać mnie na czesne, a i szykują się spore wydatki, jeśli wreszcie nie ruszę tyłka i nie zrealizuję mojego planu. 
            Poczęstowałam chłopaka zimnym napojem i zmusiłam do pomocy przy tworzeniu wymarzonej torebki. Nie miał nic przeciwko, sam uwielbiał majsterkowanie, jednak tym razem jego rola sprowadzała się tylko i wyłącznie do podawania mi kolejnych ćwieków. 
            Nie minęło kilka minut, a w moim mieszkaniu pojawiła się Rosie. Obecność blondyna nie zrobiła na niej wrażenia, gdyż zdołałam już pochwalić się jej moją nocą spędzoną u Randyego. Była w szoku, ale bardzo ucieszyła się, że wreszcie mam faceta. Wspomniała też coś o tym, że ostatnio byłam nie do zniesienia, a to wszystko z braku mężczyzny u mojego boku. Pewnie miała w tym sporo racji. 
            Pracę umilała nam muzyka płynąca ze starych taśm video mojej mamy, na których nagrane były różne koncerty i teledyski rockowych kapel. Rose je uwielbiała, więc i tym razem siedziała w salonie przed telewizorem, zachwycając się muzykami i nie żałując sobie komentarzy na ich temat. Dowiedziałam się, że Eddie Van Halen jest wiecznie naćpany, bo jak inaczej wytłumaczyć ten nieznikający uśmiech z twarzy? Steven Tyler ma wielką japę, Mick Jagger w sumie też, Sting był znośny jedynie z The Police, a chłopaki z KISS mogliby ogolić sobie klaty. Idealny był tylko Jon Bon Jovi. 
            Randy z trudem powstrzymywał wybuch śmiechu, ja natomiast kazałam mojej przyjaciółce otworzyć kredens i napić się czegoś mocniejszego, ale nie posłuchała mojej rady, stwierdzając, że nie jestem zaopatrzona w Jacka Daniel’sa, a nic innego nie jest w stanie jej pomóc. 
             Nate wrócił na warunek, wiesz? – powiedziała, jakby nigdy nic, siadając z powrotem na miejscu, a mnie automatycznie przeszedł po plecach zimny dreszcz. – Był u mnie, bo chciał coś od mamy. Powiem ci, że teraz to nawet przystojny się zrobił, umówiłabym się z nim. 
            Byłam w szoku i nie rozumiałam, dlaczego moja przyjaciółka w ogóle mówi tak o tym człowieku. Odłożyłam skończoną przed momentem torebkę i udałam się do salonu, żeby sprawdzić, czy Rose, aby na pewno sobie ze mnie nie żartuje. Pech chciał, że mówiła zupełnie poważnie. 
           Tak, psychopatów do siebie ciągnie – mruknęłam, a szatynka zmierzyła mnie morderczym wzrokiem. 
             Może mi któraś z was wyjaśnić, kim jest Nate? – zapytał po chwili lekko poirytowany blondyn. Oczywiście wypadło na mnie, więc zaczęłam mu opowiadać całą historię. 
            Wszystko zaczęło się przecież po tym jak przeprowadziłam się do mamy i zamieszkałam w sześciopiętrowym budynku przy North Oakhurst Drive. W tym samym czasie poznałam Rosie, z którą chodziłam razem do szkoły, a jak się potem okazało mieszkałyśmy przy tej samej ulicy i dzieliło nas zaledwie 300 metrów.
            Kiedyś wróciłam później do domu, było już ciemno, a ja jak najszybciej chciałam znaleźć się w mieszkaniu, tym bardziej, że czułam się nie najlepiej, gdyż wypiłyśmy z koleżankami butelkę wina. Miałam wtedy trzynaście lat. Niestety, żeby dojść do windy, trzeba wejść w wąski korytarz, gdzie znajdują się drzwi do trzech mieszkań. Jedno z nich należy do rodziny Hendersonów. Na moje nieszczęście, gdy byłam już w windzie i nacisnęłam przycisk z numerem sześć z nadzieją, że wreszcie będę mogła położyć się do łóżka, ktoś zablokował drzwi. Przestraszyłam się. Słaba żarówka dawała niewiele światła, ale to wystarczyło, abym zauważyła przed sobą wysokiego chłopaka z ciemnymi krótko przystrzyżonymi włosami. Znałam go, wiedziałam, że to Nate, więc uśmiechnęłam się do niego i wydusiłam z siebie ciche „cześć”. Nie odpowiedział, tylko patrzył na mnie obojętnym wzrokiem. Po chwili jednak przybliżył się, zmniejszając dzielącą nas odległość, a przed oczami błysnęło mi ostrze noża,  które po chwili poczułam na wysokości klatki piersiowej. Zadrżałam. Nie wiedziałam, czy pchnie ten nóż prosto w moje serce, czy nie. I  szczerze mówiąc, chciałam, aby zrobił to jak najszybciej, bo ze strachu zaczęły drętwieć mi nogi, miałam wrażenie, że za chwilę upadnę, a wtedy zrobi ze mną coś o wiele gorszego. Przełknęłam głośno ślinę, a do oczu napłynęły mi łzy, co wyraźnie rozwścieczyło chłopaka, który jeszcze mocniej przycisnął ostrze do mojego ciała. Zrobiłam krok w tył i poczułam za sobą zimną metalową ścianę windy. Wiedziałam, że to już koniec. Chciałam krzyczeć albo chociaż powiedzieć mu, żeby dał mi spokój, ale nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, w zamian za to krztusiłam się od płaczu. Serce łomotało mi jak szalone, do gardła podchodziła pizza, którą zjadłam u koleżanki. Nagle poczułam, że nóż przesuwa się ku górze i zatrzymuje na mojej szyi, utrudniając mi oddychanie. Zacisnęłam mocno powieki, żeby nie patrzeć na twarz mojego oprawcy.
             Świetna zabawa – zaśmiał się. – Zjeżdżaj, mała! I nie mów nic mamusi, bo jak ktoś się o tym dowie, to wsadzę ci ten nóż… Sama wiesz gdzie! – nacisnął szóstkę i wybiegł z windy, zostawiając mnie samą, przerażoną i zapłakaną.  Dobrze, że tego wieczora mamy nie było w domu, bo chociaż niewiele się mną interesowała, to na zaczerwienione od płaczu oczy zawsze reagowała i pytała, co też mi się stało. Ale ja nie zawsze odpowiadałam jej zgodnie z prawdą.
            Nigdy nie powiedziałam nikomu dorosłemu o tym, co stało się tamtego feralnego wieczora w windzie. Niestety, Nate dopadł  wkrótce i Rose, która chciała odwiedzić mnie, gdy byłam chora. Przynajmniej w jej przypadku wyglądało to tak, że zwyczajnie stał przed windą trzymając w ręku nóż. Nie groził jej, nie mówił nic, po prostu stał i się jej bacznie przyglądał, tak samo jak mnie, za każdym razem, gdy wracałam do domu, bo i schody były usytuowane przy wejściu do jego mieszkania, więc chcąc, czy też nie, musiałyśmy przejść obok niego, aby dostać się do mnie na górę.
            Bałyśmy się za każdym razem, bo przecież nikt nie wie, co też takiemu człowiekowi po głowie chodzi i na co akurat przyjdzie mu w danym momencie ochota. W każdej chwili mógł przecież użyć tego noża, rozpruwając nam wnętrzności, wydłubując oczy czy robiąc coś  innego jeszcze bardziej obrzydliwego. Na szczęście nigdy nic złego nam nie zrobił. Pecha miała za to matka naszej koleżanki ze szkoły, którą zgwałcił w wieku dwudziestu lat. Ale z tym gwałtem to nie było wcale tak, jak myślał sąd, skazując Nathaniela na osiem lat więzienia. Bo trzydziestopięcioletnia Jenny Lightwear rozkładała nogi przed wszystkimi, a Nate’owi chciała prawdopodobnie dopiec za to, że był taki młody i chwalił się przed kolegami, że przeleciał starszą babkę. Tak czy siak, dzięki matce naszej znajomej zaznałyśmy siedmiu lat spokoju, niestety Henderson został zwolniony warunkowo rok wcześniej, więc cała historia mogła się powtórzyć.
            Randy nie mógł uwierzyć w całą historię, uważając, że streszczamy mu jakiś kryminał, robiąc sobie z niego żarty. Mimo to zastrzegł, że jeżeli tknie którąś z nas, to załatwi gnoja na amen. To miłe z jego strony, ale jak Nate zdecyduje się mnie tknąć, to pewnie mojemu lubemu pozostanie tylko pomścić moją śmierć i zjawić się na pogrzebie oraz ewentualnej stypie.
            Martwiło mnie tylko jedno. Od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi, zwyczajnie za mną chodzi i mnie obserwuje. Co prawda nigdy nic podejrzanego nie rzuciło mi się w oczy, ale miałam dziwne odczucie, jakbym czuła czyjś wzrok na moich plecach. Jak się dowiedziałam, nie mógł to być Henderson, ponieważ wyszedł z więzienia trzy dni temu, a osoba, która mnie, jak sądzę, śledzi, robi to już od blisko dwóch miesięcy. Postanowiłam jednak nie martwić moich bliskich, bo przecież zawsze mógł to być tylko efekt uboczny zażycia zbyt dużej ilości alkoholu lub narkotyków poprzedniego dnia.
***
Przepraszam, że tak długo nic tu się nie pojawiło, ale znowu zwalę wszystko na studia. Nie chodzi o to, że mam nie wiadomo, ile nauki, bo wcale źle nie jest. Zajęć też za wiele nie mam, bo w końcu weekend zaczynam w czwartek o 15:15. Wiadomo, studenckie, a właściwie akademickie życie to wieczna impreza, fajni długowłosi faceci i takie tam inne dodatki, toteż pisać nie ma kiedy, bo wątroba boli, haha.
Zapraszam do zakładki Bohaterowie i klikanie linka Pozostali bohaterowie, bo pojawiło się kilka nowych postaci.

129 komentarzy:

  1. to i tak dzuo! pozwolisz, ze jutro przeczytam? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. no i wtsałam i peirwsze co zorbiłąm to usiadłam do kompą i przeczytaam ten rozdział. co prawda z maleńskimi przerwami, bo raz na wyjście do toalety, drugi raz na odpisanie ważnego maila a trzecie raz na zrobienie sobie śniada, po czym stwierdzając, ze to nie ma sensu czytaćna raty zrobiłam wszytsko co trzeba było i spokojnie usiadłam i czytałam. właśnie tą torebką i tymi ćwiekami przypomniałaś mi, że muszę je kupić i naszywki i dokończyć moją kamizelkę. to tak na marginesie.
    co do rozdziału. juz zaczynam lubić tego Hendersona, bo wiesz... ja + psychopaci = ♥ ja tam kocham wszytskich takich ludiz i tego nic nie zmieni! ale no cóż... nie dziwie im sie w sumie, ze się go boją. przeżyć takie coś w dzieciństwie to naprawdę coś okropnego.
    i Rosie... kurde, ta dziewczyna komnetuje tak jak ja. identycznie. gdybyś ze mną poszłą na jakiś koncert albo do kina to się nie skupisz na filmie tylko ja będę ciagle cos komentowała albo przez pół filmu (jak to był na Dom w głebi lasu) "SEKS NA ZGODE, NOOO SEKS NA ZGODĘ! no więc... taki ze mnie okorpny cżłwoiek torchę jest.
    i wydaję mi się, tzn. mam takie przeczuycie, że tym osobnikiem, który ja śledzi jest Steven. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, nic się nie stało, ja tam ciągle czekam w nadziei, że połowa ludzi, którzy nie przeczytali tego mojego poprzedniego opowiadania, jeszcze do niego wróci, i cierpliwie sobie czekam na wszystko, bo wiem, że tylko ja się teoretycznie opierdalam we Francji, a i tak w chuj zmęczona jestem, więc ciężko teraz się żyje, tj na początku roku szkolnego (dla mnie początek trwa do końca)
    Taaak! To ze mną gadałaś o tym sklepie! Ok. Więc jeden jest jak są te budki na przeciwko galerii, jak wychodzisz z piotrkowskiej to (chyba) zaraz na prawo, ale ręki sobie nie dam uciąć. To jest taka budka, nie?
    ten drugi, z koszulkami i masą bajerów muzycznych jest na Kilińskiego. Teraz tylko żebym się nie pomyliła... Jedziesz czwórką od Piotrkowskiej, placu Wolności itd. Wysiadasz na przystanku przed skrzyżowaniem z tą dużą, co na niej jest galeria... Sienkiewicza, tak? Przechodzisz skrzyżowanie, prosto, tak jak tramwaj jedzie dalej. I przystanek czwórki w drugą stronę jest idealnie niemalże naprzeciwko tego sklepu. Taka mała witryna i na pewno zauważysz, bo są na niej napisy i chyba nawet taki wystający znaczek, wiesz, jak zegary na starych dworcach. Załapałaś? Ja wiem, że kiepska jestem, ale się staram, naprawdę :)
    Przeczytam dziś wieczorkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo, gdzie trafiłaś? ja ze starej koszuli, w lumpeksie znalezionej zrobiłam sobie :)
    ooooooooooooooooooo żesz w mordkę! mozesz mnie z nim zapoznać *.* jak ja uwielbiam tkaich ludiz! taki dobry cel ma? XD
    ooj, u mnie jest tak, ze całą sala sie ze mnie śmieje i potem tlyko mnie palcami wytykają, ale to miłe w pewnym sensie.
    tak jakoś czuję to. bo skoro to nie ten psychopata, włąsna przyjaciółka by jej nie śledziłą, Randy tez nie, no wiec stawiam na Stevena!

    OdpowiedzUsuń
  5. kurde, ja zawsz enie mogę trafić na nic fajnego! a jak już trrafie to albo za małe albo jakieś okropnie brzydkie i nic sie z tym nie da zorbić!
    i tak go lubie, mnie ciagnie w storne takich ludzi...
    ja tam lubie chodizć do kina, bo pierwsza: atmosfera,po drugie: naczosy, wyjebiste w kosmos! *.*
    tak czujem,a el oczywiscie mogę sie mylić.

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie jest pełno lumpeksów, a praktycznie w żadnym nic fajneog nie ma!
    kurde, ja do kina muszę jechać szynobusem albo fartem 45 km, potem z buta kolejne 3,5 km! bo u mnie w mieście rozpierdzielili kino.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana przeczytam jutro, bo dziś nie daje rady... wczoraj wcale nie miałam dostępu do kompa, bo jak wyszłam z domu o 7 to wróciłam o 21.30 i sił nie miałam juz na nic. A dzis tez nie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaa.. wczoraj to jakaś maskara była :( Normalnie o 19, to ja już stałam nad tym łózkiem na pracowni i miałam ochotę sama się położyć. Ale poszłam w szkolnej delegacji na marsz rózwej wstążeczki i dostałam całą rózową parasolke, haha.

    OdpowiedzUsuń
  9. No własnie sama się sobie dziwię, ale no.. zajebista jest, haha.. wiesz, koleżanka z klasy, która też slucha rocka i nienawidzi plastiku też się nią jara.. aż podeszła do nas inna dziewczyna i taki teskt, że to po nie naszym stylu, to dlaczego mamy taki zaciesz, haha.. a ja nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  10. Może po prostu ta atmosfera, haha.. albo taka odskoczonia dla jaj, aby nudno nie było..

    OdpowiedzUsuń
  11. No jest wesoło. Chociaż, że w klasie mam srednią wieku 45 lat. Z młodych to jestem tylko ja i jeszcze dwie dziewczyny. Ale w sumie, to tego tak się nie czuje. Wszyscy trzymamy się razem, a nie raz są takie żarty, ze już leze pod ławką i nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  12. co kupiłaś?
    no ja mieszkam w takim zadupiu, że szkoda słów. XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, ja to u ciebie czytałam! I nie rozumiem, dlaczego przestałam... Ale muszę koniecznie nadrobić.
    Hmm, co ją skłoniło? Chyba przede wszystkim to, że się całkiem pogubiła. Czuła się uwięziona na tym świecie i nie potrafiła sobie z tym poradzić. Ale może masz rację i była to też chęć zwrócenia na siebie uwagi, bo to ma sens. Wow, wychodzi że sama nie wiem, co piszę ;D Dzięki za komentarz!

    OdpowiedzUsuń
  14. ooo, no to zaszalałaś! ja ostatnio zamówilam sobie dwie bluzki :)

    ooo jezu, zagiełąs mnie tym pytaniem bardziej niż moj sprawdzian z matmy i moje 2+ z religii ze spr i 2 z krtk z polaka ze znajomosci lektruy. nie mam pojęcia, naprawdę!

    OdpowiedzUsuń
  15. Pink Floyd i Motorhead.

    kurde, zagiął nas Misiek! wyślijmy do niego gołebiem list, by nam zdradził tą tajemnicę!

    OdpowiedzUsuń
  16. mówią, ze można trafić w lumpie wąłsnie koszulki zepsołów, ale ja za chuja nie umiem.

    jeżeli wujek google już nie wie to to naprawdę koniec śwuata bedzie,

    OdpowiedzUsuń
  17. No dobra, to przyszedł czas na przeczytanie i Twojego rozdziału. Dobra, znów powiem, że mi szczenka opadła, jak zobaczyłam, że tu są prawie same opisy. Ha, sama nie wiem, dlaczego tak się dziwię, jak mój smak łez też się składał prawie z samych opisów i dla mnie wtedy to było normalne, ale jak już wspominałam, to teraz mam z tym maly problem (z pisaniem opisów) i dlatego chyba mnie to tak dziwi.. hmmm.

    Rosie, kocham Rosie, haha.. dobra, ale to wiesz. No jasne. Jon jest idealny i nie można powiedzieć na niego nic złego, haha.
    Kocham tez już Nate, ale to zapewne też wiesz, bo wiesz, że lubię psychopatów, a Nate nim niewątpliwie jest haha. Dobra, oczywiście sama bym nie chciała znaleźć się w tej windzie, bo bym pewnie posikała się ze strachu. Moje uwielbienie psycholi konczy się na granicy spotkania z nimi, haha. Ale w tym momencie jakoś wspomniał się mój William. Dobra, bo chyba tak naprawdę zaczynam tęsknić za tym moim psychopatą. Chociaz sama nie wiem, czy można tęsknić za osobą, która tak naprawdę nie istnieje i jest tylko wytowrem wyobrazni? Ale nikt nie powiedział, że ja jeste normalna, co podtiwrdza to ta rózowa parsolka, która mnie tak jara, haha.

    Mam wrażenie, że ten komentarz jest jakoś dziwnie nie na temat. Hmm, ostanio mam jakiś problem z pisaniem na temat. Ogólnie mam problem z pisaniem. Chyba mnie kryzys twórczy spowowodwany szkoła dopadł. :( I co ja tu mogę jeszcze powiedzieć? No dobra, ktoś sledzu Collen (pewnie znów zle napisałam jej imie) ale nie może to być mój kochany pscyhopata, bo 3 dni temu wyszedł na wolność, a dziewczyna ma wrażenie od 2 miesięcy. Hmm, w sumie, to może miec manie prześladowczą, a może sledzić ja ktos inny. Haha, prywatny dedektyw, ale nie wiem po co on by miał ją sledzic.

    A i tak sobie przegladałam Twoje zakładki do opowiadania i tak sobie popatrzyłam na zdjęcia mieszkania Collen i stiwredzam fakt, iż dziewczyna musi lubieć kolor fioletowy. Dogadała by się z moją "przyjaciółką" która ma manie na ten kolor, haha. Ja szczerze mówiąc bym jakiegoś zajboa w takim miekszaniu dostała, nie wiem.. jak dla mnie to ściany muszą być żółte. Rodzice ostatnio malowali salon i chcieli na niebiesko, a ja się uparłam, ze ma być na żółto. Ich pech, że mnie wysłali do sklepu po farbę, haha...

    Dobra, bo ten komentarz jest naprawdę nie na temat. Wybacz mi.
    Czekam na kolejny rozdział :)
    I na pojawienie się dziecikaów Scotta, bo kocham dzieciaki!

    OdpowiedzUsuń
  18. Już wiem dlaczego czytałam, a nie skomentowałam. Tak się wytłumaczę trochę żeby

    nie było, bo zwykle staram się jednak pisać komentarze. Ale to było tak, że ja twojego bloga czytałam podczas wakacji, później jakoś zapomniałam. A całe dwa miesiące spędzam w miejscu, gdzie nie ma internetu - jedynie w telefonie, ale pakiet danych nie umożliwia mi wysyłania komentarzy (no, czasem się wysyłają, czasem nie... bez sensu się w to bawić). Dobra, to tyle jeżeli chodzi o moje usprawiedliwienie :D
    Druga sprawa, mogłabyś mnie informować?
    A odnośnie twojego komentarza - właśnie o tą kumulację chodzi. Taka Alice na pewno szczęśliwa nie była skoro potrzebowała prochów żeby normalnie funkcjonować. I w końcu nie wytrzymała. Wiesz, to taki impuls. Przychodzi nagle, a jeśli dochodzi do tego świadomość, że właściwie możesz to zrobić (w sensie masz taką możliwość, że się tak wyrażę - w jej przypadku było to posiadanie prochów, a także miejsce, gdzie raczej nikt by jej nie znalazł zanim by umarła) i nie znajdziesz żadnego powodu przeciwko...
    Dobra, to teraz biorę się za nadrabianie u ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. No to już sobie wszystko poprzypominałam i nadrobiłam co miałam do nadrobienia. I nie będę ukrywać, że czuję niedosyt i mogłabym tak siedzieć i czytać jeszcze długo, tylko że już nie ma co :D
    No cóż, Colleen ma barwne życie, chyba zarówno w pozytywnym jak i negatywnym tego słowa znaczeniu. Ha, no chyba tak to już jest jak mieszka się w Los Angeles i ma taką przeszłość... W ogóle lubię tę bohaterkę, nie robi z siebie jakiejś ofiary szukającej pocieszenia u każdej mijanej na ulicy osoby tylko stara się jakoś sobie radzić mimo wszystko. Nawet jeżeli niektóre metody, jak uciekanie w prochy, są zwyczajnie głupie. Choć wydają się zrozumiałe.
    Nie wiem dlaczego, ale intryguje mnie Nate. W sensie, zawsze miałam jakąś słabość do tego typu postaci i w ogóle interesuję się mordercami i psychopatami, no to może dlatego. Zawsze byłam ciekawa, co też takim ludziom siedzi w głowach.
    W ogóle podobają mi się twoje opisy bohaterów, jak i sami bohaterowie. Pozostaje tylko czekać aż ich wszystkich wprowadzisz i jakoś rozwiniesz :D

    OdpowiedzUsuń
  20. No wiem, że Linsi lubi psychopatów, haha.. taa, to mamy wspólne :D ale Ci powiem, że to chyba pierwszy rozdział, gdzie tytuł odpowiada w pełni treści :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem ile ma, ale myślę, ze około 35

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak to nic ważnego? Ja tam uważam, że komentarze są ważne i dlatego mi przykro, że wcześniej nic nie napisałam.
    No właśnie wiem, że jej matka, ale wiesz... Gdyby, na przykład, ktoś jej bliski się przez to przekręcił, to może spojrzałaby na to wszystko inaczej. Bo jakoś nie wygląda jakby jej to zbytnio przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Chociaż to też w pewnym sensie zrozumiałe po tym, co przeszła - taka obojętność.
    No i pewnie masz rację :) Mi trudno się wypowiedzieć, bo sama mieszkam w małej miejscowości. Ale za rok studia, także pewnie doświadczę tego na własnej skórze...

    OdpowiedzUsuń
  23. u mnie niby idzie trafić, ale ja nie umiem. no poecha mam!

    ona wie wszytsko, jestem pewna, ze ci pomoże@!

    OdpowiedzUsuń
  24. ja osobiście jestem totlanie w tył z zdjęciami, być może mi się przewinęła, ale za cholery nie pamiętam jak laska wygląda... :d

    OdpowiedzUsuń
  25. Faktycznie, było coś takiego. No i nawet rzuciła heroinę po tym. Tylko nie wiem, dlaczego została przy innych prochach - że są mniej szkodliwe czy coś takiego, tak?

    OdpowiedzUsuń
  26. wiem, juz zobaczyłam ją i sobie przypomniałam! ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. ooo, jak fajne! *.* ja też wyjatkowo kończe szybciej hohoho, tyle, że nie mam za bardzo powodu do radości.. XD

    OdpowiedzUsuń
  28. 80 samych pojęć z j. polskiego na sprawdzian i to na tylko pojęcia, wykluczam inne zagadnienia jak "wytłumacz etymologię terminu tutututut" lub "przeznaczenie jako siła rządząca życiem człwoieka. omów koncepcję ludzkiego losu..." nic trudnego, ale jednak od zajebania tego jest + angielski, biologia, religia i korepetycje a no i bym zapomniała krtk z fizyki, sprawdzian z matmy, krtk z wosu i historii i to w dwa dni (czwartek i piątek) xd takie tam narzekanie chwilowe, ale większosć juz ogarnęłam tyle, że zaczyna mi sie wszystko mieszać.

    OdpowiedzUsuń
  29. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na drugi rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  30. no cóż... jakoś dam rae. a co u ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  31. Wiesz, Artek tam w szkole nie miał czasu na oglądanie się za dziewczynami, haha. W domu miał poważniejszy problem, który go zajmował, chociaż, masz rację, iż dziwne jest to, że jej nie pamięta. Bo jednak nie każdej koleżance dawał zdjęcie z autografami, haha. No i nie każda koleżanka twierdziła, że on za chiny ludowe nie wie co to za zespoł GNR. No ale cóż, wymazała mu się jakoś z pamięci :D

    A dałam tam, że Axl uspokoił płaczącego, małego Arturka, aby własnie było tak, haha zaskakująco.

    A co do Margaret, to hmm... a nie ma jej, bo ona w sumie, to występuje tylko przez jakieś 4 rozdziały, a potem w spomnieniach, bo... tak jakby niedługo odejdzie z tego świata.

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeśli chodzi o jej zdjęcie, to by była ta samo fotka, co przy okazji Domu wspomnien ;D

    Wiesz? Ja bym tam chętnie napisała coś takiego, gdzie Axl biega z nożem po ulicy, ale ostatnio mam coś opory co do pisania o Rudym. Nie wiem o co chodzi, ale jakoś już nie potrafię o nim pisac :( Kiedyś miałam tak, że w sumie to tylko o nim, bo jakoś tak np o Izzy'm nie potrafiłam, ale teraz mi się odmieniło. Może sie wypaliłam co do niego.

    A nie w szkole, bo instalacja elektryczna poszła w diabły i nie ma tam prądu, a jak nie ma pradu, to też ogrzewania i niczego. No a weekend nie naprawiaja, wiec ja mam przymusowe wolne.

    OdpowiedzUsuń
  33. Teraz to głównie pisze o Slashu i w porywach o Izzy'm... ale zaczyna mnie to już jakoś męczyć. No i chciałabym coś o Axlu skrobnąc, ale mam opory, haha.. o Stevenie to już nie wspomne. Chyba nigdy nie nauczę się o nim pisać.

    A nie ciesze się, bo dzis bym zaliczyła to gówno co mam do zaliczenia i bym miała spokuj :( a tak musze czekac 2 tygodnie, bo z za tydzien tez nie ide, bo swieto jest.

    OdpowiedzUsuń
  34. Ale jakbyn miala pisac o nim, to bym nie chciała pisać własnie tak prosto. Tylko coś głębszego skorbnąc. Wiesz.. zawsze mam ambicję na coś większego niz zwykły FF, który jest tak prosty, że mi się zdaje, iż kazdy może napsać takiego fanficka.

    OdpowiedzUsuń
  35. Może Ty mi wytłumaczysz, co takiego jest w tych moich fancickach? Bo ja naprawdę tego nie ogrniam.

    OdpowiedzUsuń
  36. łeeee, no to fajnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Mówisz? Może faktycznie mam talent, haha. W sumie, to wiesz.. moja przygoda z pisaniem zaczęła się, jak miałam jakieś 8 lat? Wtedy to napisałam tylko dwa zdania i na tym się skończyło, ale już mi się w głowie zapaliła lapmka, że będę kiedyś pisała własne twory. I nie wiem... ale sama widzę, że w tym co ja wstawiam na bloga jest cos innego. Oczywiście nie krytykując całej reszty.

    OdpowiedzUsuń
  38. Dobra, nadrobiłam odcinek i powiem, że pierwsze co mi się rzuciło w oczy po wejściu na twojego bloga to nowa piosenka. Naturalnie ją włączyłam i jestem znowu pozytywnie zaskoczona, bo również ją znałam a nie wiedziałam czyja ona jest. Ale przejdę do rozdziału.
    Bardzo lubię Colleen, podoba mi się jej charakter i myślenie. Sama uwielbiam mieć coś czego nikt nie ma. Koszulki i takie inne różne rzeczy. Dlatego czytając ten fragment o ozdabianiu torby mimo woli się uśmiechnęłam :) Genialnie jest też opisany fragment w windzie. Nate...hm, dopóki nie przeczytałam opisu i nie zobaczyłam zdjęcia inaczej go sobie wyobrażałam, ale tak jak jest na prawdę chyba lepiej. Generalnie to bardzo fajny rozdział, dobrze się go czytało. Przynajmniej według mnie.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Wiesz ja już nie zaprzeczam, że ten talent mam.. naprawdę, już mi to tyle ludzi uświadomiło, że sama zaczynam wierzyć, że on we mnie jest. Tylko teraz tak przydało by sie coś z nim zrobic, a nie siedzieć tylko w blogach. Bo jak dla mnie to też jest trochę marnowanie tego co we mnie jest.

    OdpowiedzUsuń
  40. No na sam początek, to ja muszę sprawdzić, czy dam radę napisać coś co nie będzie FF.. a tak to potem nie wiem, ale z tym to nawet dobry pomysł dałaś.

    OdpowiedzUsuń
  41. No zawsze od czegoś trzeba zacząć, aby tak chociaż trochę wejść w ten świat.

    OdpowiedzUsuń
  42. Oh, nie wiem, jak to będzie z tymi FF.. praca nad tym, gdzie był też Jon narazie padła, bo jakoś nie mam weny do tego opwiadania. Za to zaczęłam pisać coś nowego, co mi narazie idzie dobrze, ale zobaczymy co z tego będzie.

    OdpowiedzUsuń
  43. No o Gunach. A tak dokładnie to głownie o Slashu

    OdpowiedzUsuń
  44. http://diewithdark.blogspot.com/ nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  45. No zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie. Narazie mam 6 rozdziałów. 7 się pisze.. może uda mi się to pociągnąc do końca.

    OdpowiedzUsuń
  46. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  47. jaka radość ^^ dodałam, ackzowliek powinnam siedzieć przy ksiązkach, ale weny jako takiej nie mogłam zmarnować wiec usiadłąm i dokonczyłąm. spoczko :)

    OdpowiedzUsuń
  48. ja też tak często mam co jest wkurwiające. bo cholera człowiek ma pomysł, moze pisać, a tylko otwierra Worda i już cała chęć z człowieka ulatuje XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba większosć z tych co pisze to ma! cholerstwo jednE!

      Usuń
    2. I to jest takie wkurzające. Pozwijmy do sądu to cholerstwo!

      Usuń
    3. ooo tak! jestem pewna, ze to wygramy!

      Usuń
  49. No może mi się uda, bo jest o Slashu, haha.. ogólnie, to chcę się zamknąc w 30 rozdziałach, zeby potem znów nie było niekończącej się opowieści, jak w smaku łez, albo zagubionym księciu, hah

    OdpowiedzUsuń
  50. Przepraszam za tamten komentarz, po prostu informowałam wszystkie blogi, które miałam w zakładkach :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Ale mi sie nudzi po połowie publikowanie takich długich opowiadań :D

    OdpowiedzUsuń
  52. trochę nie rozumiem tego zdania "Bardzo dobrze mi sija jak będę miała 20, to chyba popełnię samobójstwo czytało ten rozdział, bo faktycznie fajnie go napisałaś i masz z czego być zadowolona" aczkolwiek miło, ze uważasz ze fajnie go napisałąm :D

    bo moje rozdziały się czyta syzbko, są krótkie itp....
    Axl i opanowanie? to tak dwa różne, sprzeczne ze sobą słowa, że aż nie da się tego ze sobą połączyć. i tak, powstał taki łancuch nieszczęść. wystarczy, że jedno nieszczęscie cie dopadnie i po jakimś czasie kolejne... no cóż...
    wróciła, wróciła, ale nie na długo, potem znowu wyjedzie, ale po 3 razie wróci na stałę (wszystko db opisane w nasepnych rozdizłach, albowprzynajmniej w kolejnym)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i juz zdanie rozumiem! twój komputer to magik, pisze sma komenatrze! :D

      Usuń
  53. No tak powinno być, ale wiesz.. mam już złe doswiacznia po smaku łez, ktory tak mi się dłuzył z pisaniem, a potem publikowaniem. Haha.. ciężka to była przeprawa.

    OdpowiedzUsuń
  54. ja zawsze po opublikowaniu czytam i dopiero potem zdaje sobie sprawę jaki byki walę :d

    szkoda, że ją musiało takie cos dopaść, no ale cóż...
    powiem tak ; Axl to Axl.
    w każdym razie pwoiem ci, ze wróci, bo Axl się uspokoi na jakiś czas i stwierdzi, ze to nie ma sensu z nim sie rozstawać skoro nadal go kocha.

    OdpowiedzUsuń
  55. ja też nie wiem... ale cóż, jak kogoś trafi to na amen. wydaje mi się, że nie oszukiwała się. nie miała w sumie, chyba, po co.

    OdpowiedzUsuń
  56. Bo nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, aby pisać o rodziach Axla i Izzy'ego. I chyba nikt już na ten pomysł nie wpadnie, haha. Dobra, ale Smak Łez to jest moja perełka i zawsze będę miała do niego ogromny sentyment.

    OdpowiedzUsuń
  57. wyżej sie źle wyraziłąm. zapomniałam dopisać, że do pewnego momentu się nie oszukiwała. potem to już z pewnością...

    OdpowiedzUsuń
  58. później pewnie tak, bo z początku raczej nie...

    OdpowiedzUsuń
  59. Ale do Smaku mam szczególny sentyment.

    A powiem Ci szczerzę, iż chciałam tam też wcisnać rodziców McKagana :D Ale ostatnie nie wyszło. A to miało być tak, iż John (najstarszy brat Duffa) miał być zamiast Adriana. Zamiast Kate miał być niemowlak Michael, haha.. no a zamiast Nashville miało być Seattle

    OdpowiedzUsuń
  60. w sumie fakt, ale powiedzmy sobe szczerze. gdyby była silna psychicznie itd i miała jakieś wsparcie to po pierwsyzm razie dałaby sobie z nim spokój!

    OdpowiedzUsuń
  61. Jakby była wena, i pomysł, to czemu nie. Ha, mogłabym tez napisac coś o rodziach Slsha, o rodzicach Stevena. Dlaczego nie :D

    OdpowiedzUsuń
  62. Odpowiedzi
    1. A zresztą zanim usunęłam, to napisałam, że to robię, nie moja wina, że nie przeczytałas :)

      Usuń
  63. Bo brak pomysłu na fabułę takiego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  64. Ha, witaj w klubie! Jednym z moich ulubionych zajęć jest właśnie przesiadywanie tak po 2 godziny dziennie na huśtawce ze słuchawkami na uszach :D I zdaję sobie sprawę, że to dziwnie wygląda, ale to nieistotne. Za bardzo to kocham, żeby rezygnować z tego tylko dlatego, że ktoś mógłby uznać, że jestem za stara.

    OdpowiedzUsuń
  65. Wberew pozorom moja wyobraznia też ma granice.

    OdpowiedzUsuń
  66. zgadza się.. co tam?

    OdpowiedzUsuń
  67. Nate, Nate, Nate... ja bym się trzęsła że strachu i zaopayrzyła w nóż, lub gaz pipeprzowy. Śmieszy mnie podejście Rose do sprawy... należę raczej do pamientliwych osób, jak główną bohaterka. A związek z Randym, cud miód malina. Bogate słownictwo, długie, pożądne opisy, nie nudzi. Też bym tak chciała.

    OdpowiedzUsuń
  68. ja właśnie wybieram sie do szkoł,a lemusiałamkompa właczyć, bo zapomniała zgrać utworu, który mnie oid paru dni meczy :D

    OdpowiedzUsuń
  69. To i tak je osieroczisz, bo ojca nie będzie miało!

    OdpowiedzUsuń
  70. A miałam dziś tak cieżki dzień w przedszkolu, że padam

    OdpowiedzUsuń
  71. no to dobrze :)
    UFO - chains, chains

    OdpowiedzUsuń
  72. No po takiej wiadomosci, to mój dzionek pewnie tez by był spoko, ha

    OdpowiedzUsuń
  73. spoczko :) rozumiem, rozumiem. mój net powoli też coś sie pierdoli (nie cuzję jak rymuję xd) i nie chce dobrze chodzić... ^^

    OdpowiedzUsuń
  74. A to teraz trzeba zrobić dochodzenie i się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  75. też bym została! w koncu, kasę się zaoszczędzi :D a to ważne!

    OdpowiedzUsuń
  76. no widzisz! wiećej lepiej torhcę pocierpieć z tym internetem!
    też mieli porę cholera... ja też mam czasami, że ktoś cos do mnie mówi i ja myślę, ze to sen, ale to nie sen i rano sie budze i sie nad tym zastnawiam.

    OdpowiedzUsuń
  77. Pierwszy rozdział na http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/ zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  78. coś chujowego u mnie z okazji 1listopada :)

    OdpowiedzUsuń
  79. A nie wiem, czy coś będzie.. haha.. tak tylko napisałam na wypadek, jakby coś miało być.. bo wiesz.. lubie Williama i nie mogę się z nim rozstać.. narazie, to zajmuje sie jakimś szajsem o Slashu i tylko to mi zakrząta głowę. A jak mi sił starczy na coś o Stevenie i dalszej częsci, to moze coś tam będzie. Ale nic nie obiecuje, bo wiadomo jak to bywa.

    Dziś ogladałam jakiś dokumet o psychopatycznym mordercy i tak mnie na to natchnęło, haha.

    I naprawdę my mamy rocznicę 5 listopada?

    OdpowiedzUsuń
  80. O jeny, jeny.. to ja musze sobie to zapamiętać!

    OdpowiedzUsuń
  81. Hej, na wstępie powiem, że miło mi, że podoba ci się postawa Adlera. Zrobiłam go takim, bo mam wrażenie, że jest on najczęściej zapominanym członkiem GN'R a szkoda, nawet bardzo.
    A Nate? Na początku widziałam go jako takiego buntownika z albo bardzo długimi włosami albo bardzo krótkimi. Nie wiem nawet czemu, ale teraz widzę go już tak jak powinnam ;)
    I zapraszam na czwarty rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  82. Nie mam kalendarzyka, haha.. musze polegać tylko na swojej głowie :D

    OdpowiedzUsuń
  83. boze :< ale przecież zawsze można zwęzić!

    OdpowiedzUsuń
  84. A i tak go zgubie. Nie ogrniam takich rzeczy, haha.. ale dobra, jak ten czas leci.. tez juz rok..

    OdpowiedzUsuń
  85. Pamiętam.. pamiętam, jak mi pisałaś, że ją masz! I chyba nawet fotkę na bloga wstawiałaś

    OdpowiedzUsuń
  86. hm.. ja ostatnio kupiłam za dużó bluzkę i babci mi ja przerboiła - ale wiadomo to babcia, krawcowa. no cóż... szkoa. może nastepnym razem zjnajdziesz idelan dla sievie :)

    OdpowiedzUsuń
  87. no chyba, że tak :) co tam?

    OdpowiedzUsuń
  88. U nas jest taka masa ludzi z kolorowymi włosami i innymi rewelacjami, że długo by wymieniać. Może chociaż w jakim kolorze te włosy? :)
    Niebieskie, różowe?

    OdpowiedzUsuń
  89. Ty, normalnie znazłam w sieci Fanficka o Bon Jovi.. tylko ze po angieslku.. ale tak patrze po obserwtorach tego bloga co znalazłm, to tego jest od zatrzesienia... wiecej niz chyba naszych o GNR!

    OdpowiedzUsuń
  90. Zapraszam tym razem nie na kolejny rozdział tylko na nowego bloga z opowiadaniem o nieco innej tematyce http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  91. http://bedofrosesfic.blogspot.com/

    Jeden z nich, ale jest ich naprawdę sporo.

    OdpowiedzUsuń
  92. No tak, masz rację. Artek był takim trochę niepotrzebnym "bagarzem" którym kilka osób musiało za sobą ciągnąc. No na pewno Marg i nawet nie raz dawała to synowi do zrozumienia. Izzy.. dla Izzy'ego może Artek nie był tym czymś, co mu przeszkadzało, ale sam nie potrafił mu tego pokazać. Z czego, jak za parę rozdziałów będzie pokazane Artek mu wyrzuci to i owo.
    Mogę tylko powiedzieć, że sam Artek jedynie Lily nie przeszkadzał. Siostra Axla zawalczyła o to, aby Marg nie oddawała małego do adopcji. No tylko, że nie wpadła na to, iż dzieciak zawsze bedzie za matką, a nie za nią.

    A co do Duffa.. weź na porawkę to, że mógł być pijany, mógł być naćpany, mógł być zmęczony i mógł być niedojrzały emocjonalnie i zaczął myślec tym co ma na dole, a Artek mu przeszkodził :D

    Ja się tam zastanawiam, dlaczego nie mogli zagrać tego konceru razem, haha? Tylko tak jeden za drugim jedzie, ale cóz, jakby razem grali, to i tak bym sie tam nie pojawiła. A taaa, jak będą w Polsce, to trzeba im dokopać, a McKaganowi najbardziej!

    OdpowiedzUsuń
  93. Zapraszam na piąty rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  94. A no bronie go, bo to mój Duffy kochany, ha.. a tu z niego takiego.. zrobiłam. Chociaż.. nie, jego wersja z przeszłosci taka jest. A wersja w terazniejszości jest o wiele lepsza :D

    OdpowiedzUsuń
  95. Równo z tym jak Cię poinformowałam, na maila przyszedł mi twój komentarz. Cóż, Też mi właśnie zaczęło brakować Stevena, więc postanowiłam coś z tym zrobić. W ogóle Adler odegra najważniejszą rolę w całym opowiadaniu, ale nie zapomnę też o innych. Co do Skid Row, ostatnio mam na nich straszną fazę, na pewno uda się coś zrobić by było ich więcej :) Tak, w tym tygodniu rzeczywiście poszłam jak burza, bo w sumie napisałam 4 rozdziały (2 o Gunsach a 2 o wspomnianym przedtem drugim opowiadaniu). Taki urok długiego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  96. https://www.youtube.com/watch?v=qQcU5QZl4YM&feature=related

    fajny flimik, moze znasz :D ja go wczesniej nie widziałam, haha. Ale rozczulają mnie te momenty Slasha z dzieckamia, Duffa z dzieciakami :D

    OdpowiedzUsuń
  97. Tak patrząc po Cashu i Londonie, czy nawet dziewczynach Duffa, to było dość dawno nagrywane.

    OdpowiedzUsuń
  98. Ja mam z miałam z nimi tak, że zaczęłam ich słuchać kilka miesięcy temu. Potem długa przerwa. I teraz od miesiąca mam na nich fazę.
    Haha, czytając 'popcorn' pierwsze o czym myślę to Steven :D

    OdpowiedzUsuń
  99. No teraz to co ma na głowie, to jest fraba, ale co ma pod tą farbą.. no kiedys miała ciemnne włosy, ale nie wiem, czy to był jej natruarny kolor.. ale chyba nie jest blondynka

    OdpowiedzUsuń
  100. Bo może miała jasne, a teraz jej trochę pociemniały, a teraz farbuje? W smie ja też byłam prawie blondynką, jak byłam mała, a moi rodzice to bruneci. No teraz mam szatynowe.

    OdpowiedzUsuń
  101. u mnei w sumie też, torche p[oryowałam węglem :)

    OdpowiedzUsuń
  102. wiec jest możliwść, ze to dziecko Duffa.. aczkolwiek niewiadomo. Hmm..

    OdpowiedzUsuń
  103. No wiesz, ja wątpliwosci też mam. Oczywiście nie obrażajac tu Susan, no ale.. jednak Grace się urodziła przed slubem i nigdy nic nie wiadomo, aczkolwiek.. może Duff o tym wie?

    OdpowiedzUsuń
  104. No nie sądze, aby mieli to podać. Ale też nie mówię, ze Su sie pusciła. Nie wiem, może była już w ciązy, jak sie poznali? Bo tak też mogło być :D

    OdpowiedzUsuń
  105. Scenariuszy może być wiele, haha. Nawet taki, że Grace to nawet nie jest dziecko Susan :D

    OdpowiedzUsuń
  106. no mozna by tak pwoiedzieć :d

    OdpowiedzUsuń
  107. No tylko nie wiem skąd by ją wtedy mieli, hah

    OdpowiedzUsuń
  108. teraz coraz rzadziej maluję... :)

    OdpowiedzUsuń
  109. głownie przez brak czasu i chęci. biorę węgiel i kartkę i tępo się w to wpatruje, tak jak z pisaniem. nadal sprawia mi to radość, ale coraz rzadziej to robię, szczególnie przez brak czasu...
    czemu rzadziej piszesz? wena? brak czaus?

    OdpowiedzUsuń
  110. to też sie zdarza :D

    OdpowiedzUsuń
  111. zzadzrszę. ja siedze i ogladma trudne sprwy :D

    OdpowiedzUsuń
  112. bardzo... keidy poewinanm siedziec nad ksiażkami :D

    OdpowiedzUsuń