Nie minęło pół godziny, a moja
przyjaciółka zjawiła się na parkingu warsztatu. Byłam bardzo zdziwiona, że rodzice
pozwolili wziąć jej ich samochód, swojego niestety nie miała, gdyż uważali, że
nie jest jej do niczego potrzebny, bo przecież nie musi dojeżdżać do pracy
kilkadziesiąt kilometrów, a uczelnię ma niemalże pod nosem i bezpośredni
autobus co dziesięć minut. Rozumiałam
wszystko. McKnight była w stanie błagać ich na kolanach, wylewając rzewnie łzy
na ich drogie obuwie, całując ich stopy, przyrzekając, że będzie zmywać naczynia
przez pół roku po każdym posiłku, prać ręcznie i gotować smacznie, byleby tylko
nie wsiąść do mojego samochodu. Właściwie to nigdy nie dawała po sobie poznać,
że uważa mojego Chevroleta za zupełny złom z prehistorycznych czasów, czego nie
mogę powiedzieć o Randym, który za każdym razem dawał mi do zrozumienia, że
powinnam jak najprędzej wymienić go na lepszy model – tylko ciekawe za co. Ja
już swoje wiedziałam. Musiała się nieźle natrudzić, żeby ich do tego przekonać,
ponieważ byli niezwykle restrykcyjni i konserwatywni, a w dodatku nieugięci.
Zresztą, czegóż innego można było się spodziewać po panu policjancie i pani
nauczycielce angielskiego w pobliskim liceum. Bardzo lubiłam Derwina oraz
Maryann i nigdy nie mogłam pojąć, jakim cudem nie zabronili Rose spotykać się
ze mną – dziewczyną z marginesu. Doskonale orientowali się w mojej sytuacji
domowej, często próbowali mi pomóc, ale ja tę pomoc notorycznie odrzucałam,
twierdząc, że wcale nie jest tak źle i spokojnie sobie poradzę. Zawsze
powtarzali, że mądra i dobra ze mnie dziewczyna, tylko trochę pogubiona i
bezpodstawnie skazana na taki a nie inny los. Cóż, może i mieli w tym trochę racji, przecież sama sobie takiego
życia nie wybrałam. To moja matka uczyniła z niego piekło, ja miałam być tylko
posłuszna i spełniać każde jej życzenie, czy to mi się podobało, czy też nie.
Gdy tylko zaparkowałyśmy przed centrum
handlowym, wyjęłam telefon i zapisałam w nim dokładny sektor i miejsce, w którym
zostawiłyśmy srebrne Audi, tak na wszelki wypadek, bo zdarzało nam się już
szukać samochodu przez pół godziny, parking był ogromny, a nasza pamięć często zawodziła, jeśli chodziło
o takie błahostki.
Cieszyłam się, że mogę spędzić trochę
czasu z Rosie, ostatnio trochę się od siebie oddaliłyśmy, brakowało mi jej, a
nawet się za nią stęskniłam. Praca, Randy, Steven i pozostałe problemy – coraz mniej
czasu zostawało mi na drobne przyjemności, jak chociażby wypad z przyjaciółką.
Było mi wstyd, że aż tak ją zaniedbuję. Mimo to szatynka zdawała się wcale tego
nie odczuwać, gdyż bez przerwy namiętnie z kimś wymieniała smsy. Nie kryłam poirytowania,
chciałam poprawić nasze relacje, a ona miała mnie zupełnie w nosie.
– Rosie, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Z
kim piszesz? – wyrwałam jej telefon i bezczelnie zerknęłam na wyświetlacz. O
mały włos nie upuściłam aparatu na posadzkę. Nathaniel? To musiała być jakaś
cholerna pomyłka albo zbieżność imion. Nie dopuszczałam nawet myśli, że ona
mogła mieć cokolwiek wspólnego z naszym prześladowcą z czasów dzieciństwa.
Czekałam na jakieś wyjaśnienia. Nie chciałam, żeby pakowała się w jakieś kłopoty.
– Henderson się zmienił, naprawdę. Zresztą
sama dobrze wiesz, że nie było żadnego gwałtu. To Jenny go sprowokowała, a potem chciała zniszczyć, podła suka –
westchnęła zupełnie niewzruszona moją reakcją.
Nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam.
Broniła go, a to oznaczało, że już zdołał owinąć ją sobie wokół palca. Ta znajomość
nie wróżyła nic dobrego, nie miałam co do tego żadnych wątpliwości i
przyrzekłam sobie, że zrobię wszystko, aby pomóc Rosie, a Nate’a wpakować z
powrotem do więzienia. Nawet wiedziałam, kto może mi w tym pomóc. Nie od dziś oczywiste
było, że McKnight nie jest obojętna Benjaminowi, postanowiłam więc wykorzystać
ten fakt, żeby zapobiec jakiekolwiek tragedii.
Szału zakupów nie było. Włóczyłam się
smętnie od sklepu do sklepu, martwiąc się o szatynkę, która w przeciwieństwie
do mnie była w doskonałym humorze. Tak naprawdę wcale bym się nie przejęła tą wiadomością,
ale przecież chodziło o moją przyjaciółkę. Kto jak kto, ale Rose jest dla mnie
cholernie ważna i nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić. Nie potrafiłam sobie nawet
wyobrazić, że coś mogłoby się jej stać, że coś mogłoby przeszkodzić jej w realizacji
marzeń, że coś mogłoby pogrzebać żywcem jej pasję, jaką jest pisanie opowiadań.
Doskonale pamiętałam, jak kilkanaście lat temu zdiagnozowano u niej zapalenie wyrostka robaczkowego i musiała poddać się
zabiegowi operacyjnemu. Strasznie to przeżywałam, jakby miała zaraz umrzeć.
Byłyśmy ze sobą bardzo zżyte, ba, przecież nadal jesteśmy. Nie miałam pojęcia,
co ten drań knuje, ale musiałam pokrzyżować mu plany, z tego nie mogło wyniknąć
nic dobrego. Na punkcie Hendersona byłam po prostu przewrażliwiona, nadal się
go obawiałam, przecież to dewiant, człowiek odchylony od normy bardziej niż to
możliwe, totalny świr, który wciąż zaczepiał mnie na klatce schodowej, na
szczęście nie wymachiwał mi już przed oczami nożem.
– Uważaj na siebie – powiedziałam, gdy
podjechałyśmy pod mój blok. Uśmiechnęła się i ruszyła dalej, a ja zatrzymałam
się przed wejściem do budynku i wyciągnęłam z torby paczkę papierosów. Nie
powinnam palić, nie powinnam pić, a już na pewno zażywać narkotyków, lecz miałam
to całkowicie gdzieś, a mój problem miał wkrótce na zawsze zniknąć z mojego
życia.
Zapadł zmrok, rozbłysły światła ulicznych
latarni, słychać było warkot silników i szczekanie psów. Oparta o ścianę
paliłam w pośpiechu papierosa, byle tylko nie spotkać się znów z Nathanielem. Tym
razem mi się udało.
Kiedy dostałam się do siebie na szóste
piętro, zadzwoniłam do mojego lubego, byłam ciekawa, co u niego, jednak miał
wyłączony telefon i niczego się nie dowiedziałam. Swoją drogą, to było do niego
niepodobne. Jeżeli musiał, to owszem, wyciszał komórkę, ale nigdy jej nie
wyłączał, w dodatku zawsze dbał o to, żeby bateria była naładowana. Cóż,
najwyraźniej tym razem zupełnie o tym zapomniał. Nie miałam do niego żadnej
pilnej sprawy, więc nie próbowałam się już więcej z nim skontaktować.
Gdy siedziałam w kuchni, ogarnął mnie
dziwny niepokój, którego nie potrafiłam wyjaśnić. Wyjrzałam przez okno, ale nie
dostrzegłam na dole niczego podejrzanego, mimo to obleciał mnie strach. Chciałam
znaleźć się wśród ludzi, nie mogłam dłużej zostać sama w pustym mieszkaniu. Zarzuciłam
na siebie cienką skórzaną kurtkę, chwyciłam z sofy torbę i wyszłam.
Moje nogi same poprowadziły mnie pod
Rainbow. Przez głowę przeszła mi myśl, że powoli popadam w paranoję, jeszcze
trochę a zacznę bać się własnego cienia, a co za tym idzie, zostanę
pełnoetatową alkoholiczką, bo nic nie uspakaja mnie bardziej niż drinki
serwowane w tym pubie.
***Rozdział dedykuję Rose, jesteś moją wielką inspiracją i nie napisałabym dziś tego, gdyby nie Ty.
Mmm wyczuwam kłopoty XD
OdpowiedzUsuńWybacz, alenie stać mnie na ambitny komentarz pisany z telefonu. Rozdział smętny, choć fajny. Przyjemnie się czytało, nie powiem. Zabrakło mi takich przemyśleń jak na początku, ale to nic.
No np. Takie jakie były w "Morderca w Roxy" czy jakoś tak. Nie wiem... Wydaje mi się, że wzbogacały tekst
OdpowiedzUsuńhttp://stories-from-garden-of-eden.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń+przepraszam, miałam wcześniej napisać czy czytam Twojego bloga :c Otóż czytam, ale mam zaległości, więc na razie nie musisz marnować czasu na informowanie i tak muszę nadrobić rozdziały. Kiedy przeczytam, dam znać, dobra? :3
Hej, Kochanie Moje.
OdpowiedzUsuń(Zawsze mogę liczyć na Ciebie, Linshi i Lily Rose, to tak na marginesie)
Ah, taaa, poprawilaś mi humor, w sumie, to same komentarze pod moim postem już mi go poprawiają. Jak sobie je tak czytam, to aż mi się nie raz chce wzruszać. Nawet nie wiedziałam, że to co piszę jest dla Was, aż takie ważne. No wiesz, dla mnie to są tylko jakieś tam manre wypociny (chociaż Niebo jest Wszędzie, tak nie trakuje), a dla Was mają aż tak dużą wartość. Naprawdę.. aż mi się na sreduszku tak cieplutko robi :)
A co do rozdziału. Aaaa! Doczekałam się w końcu mojej Rosie. Taa, dziewczyna jest w sumie bardzo ode mnie różna, bo ja nie lubię biegać po sklepach, ale i tak ją kocham. Naprawdę, kocham tą Rose! Hmm.. no dobra, co ja mogę tu napisać. Może skupie się na jakiś tam narazie sprawach mało ważnych, bo wiadomo, że ja na początku muszę sobie popisać jakieś głupoty. Tak sobie zajrzałam do zakładki z bohaterami, aby zobaczyć jak wygląda ten Bejni? Dobrze napisałam? No i ... się zjarałam. A jak przeczytałam, ze on lubi Rosie, to się zjarałam jeszcze barddziej i mam nadzieję, że Rose jakoś tam otowrzy te swoje oczka i zobaczy, ze nie sam Janek na tym świecie, a ma takiego fajnego Bena! No naprawdę.. jaram się Benem, haha.. wybacz, oddwala mi. Siedzę, piję herbatę z rumem i mi odwala. No dobra, ale moze przejdę do rozdziału.
No to Rosie postanowiła wyciągnąć Colleen na zakupy. Nie ma, to jak wspólne chodzenie po sklepach i wybrzydzanie. A to nie, a to mi się nie podoba, a to za drogie. Hmm, no i Rose ma jakiś problem z samochdem Colleen? No dobra, przyznam szczerze, że ja tez mam często problem, aby wsiąść do jakiegoś samochodu. Jest to np autko mojego dziadka, gdzie jest sam syf i już na samą myśl mnie odrzuca. Agrrr, bo znów odbiegłam od tematu. No i niedobrzny rodzidze Rose nie chcą kupić jej samochodu, a ona musi robic niewiadomo co, aby dali jej Audi. Naprawdę, ma dziewczyna samozapracie, ale chyba naprawdę musi się bać samochodu swojej przyjaciółki skoro, aż tak bardzo się poświęca :D
"A gdzie zostawiliśmy samochód?" Taaa, skąd ja to znam. Zaparkuje sie gdzies, a potem już nie wiadomo gdzie, więc zdjęcia, to jest bardzo dobry pomysł. No i ten.. Rose + komórka = brak Rose. Skąd ja to znam? Ale to jest naprawdę wkurzające, kiedy idziesz sobie z kumpelą, a ona ma przyrośnięty telefon do ręki i w sumie cię ignoruje. No dobra, to jest denerwujące, kiedy jest się tą osobą ingnorowaną. Ale powiedz mi... co ten kochany, cudwony psychopata chce od Rose? No dobra, chłopak się zmienił. Tak twierdzi głowna zaintersowana, ale coś mi się zdaje, ze takie typki się nie zmieniają, wiec sie nawet nie dziwię Colleen, ze tak się przejęła. Taaa, i niech do akcji wkracza Ben (Ja chcę Bena, Ja chcę Bena!) i ratuje biedną Rose z rąk spcyhola Nate'a. To prawie, jak rycerz na białym koniu, haha.
Raibow.. moje marzenie, aby się tam znaleźć.. ah.. też by mnie pewnie tam nogi nosiły.
No i co ja tu chcę jeszcze napisać. Ah.. no to Ci pisałam, ze te opowiadanie, co było o Erin, która miała dość i zwiała, a napotkała Caroline (żona Jona i matka jego dzieci) to przepadło śmiercią tragiczną :( (mintua ciszy) Ale za to mam coś innego, i tez jest tam Caroline :D Może trochę mniej niz w tamym, ale jest, wiec.. jak wszystko dobrze pójdzie, to będziesz miała to opowiadanie!
Kocham :*
Mam nadzieję, że wyjdzie z kłopotów i nie wpadnie w alkoholizm? :)
OdpowiedzUsuńpowiem tak, zdecydowanie za krótki! tak szybko i przyjmennie mi sioe go czytało (jak zawsze!) w dodatku w głosnikach Killers Maidenów i mogłabym czytać godiznnami to co wyskrobałaś! chyba nawet zabiorę sie za czytanie od początku, w końcu mam ferie, no cdługa, to czemu nie? ;> no nic, miałam się wypowiedzieć na temat rozdziału,a jak zawsze schodzę na inny tor i komentarz jest bezsensu.
OdpowiedzUsuńkurczę, ja wierzę, że niektórzy ludzie są w stanie sie zmienić, ale cholera, żeby taki psychol? zreszta, ja pewnie od razu bym do niego poleciała, ale to ja i moja choroba. nie rozumiem czmeu Rosie się w to pakuje i w dodatku Colleen się tak martwi. a kto by się nie martwił? facet, który wylazł z więzienia,w częsniej groził Ci i próbował zabić nag;le staje się kimś bliższym dla Twojej najlepszej przyjaciółki? też bym zrobiła wszystko, byleby się od niej odpieprzył. bo niektórzy ludzie nie zasługują na to by być z kims porządnym i zajebistym.
ponadto, ciekawi mnie czego jeszcze boi się tak Maden. (dobrze napisałam jej nazwisko? bo nie wiem sama) i wyczuwam, że Randy'emu coś się stało. tak mi się wydaje, tak czuje jak to przeczytałam. i to nie będzie nic błahego, to bedzie coś grubego i czekam na to! a jak nie będzie to... znajde Cie i potne nie no, żartuję! po prostu tak czuję, ale to jak to się dalej potoczy, wiaodmo, zalezy od wielu czynników ;> niemniej jednak nadal uważam, że rozdział wyjatkowo za krótki! potrzebuję więcej!
niby człowiek uczy się na błędach, chociaż niektórzy notorycznie ten sam popełniają.
No chyba, że tak. więc nie mam żadnych zastrzeżeń.
OdpowiedzUsuńto dobrze, że Ci się dobrze pisało ;) rozumiem!
OdpowiedzUsuńno najwidoczniej cos musi być, przecież tak o by nie pisała.
to będę czekać, aż coś sie wyjaśmni.
tak, zgadzam się.
dokładnie ;) co tam?
OdpowiedzUsuń-UWAGA-
OdpowiedzUsuńCzy zastanawiałeś się kiedyś ile wart jest twoja obsesja? Moim zdaniem bardzo dużo.
Zapraszam na NOWE OPOWIADANIE pt.” Loose your Obsession” na: http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/
Bądź wart więcej niż sądzisz- niech Morrison będzie z tobą, a Talking Heads pożre twoją duszę \m/
Lubię imię Nate. Boże, jak głupio się przyznać, czuję się teraz jak żałosna nastolatka bez życia, no ale to przez Plotkarę.
OdpowiedzUsuńKurwa, to zabrzmiało jeszcze gorzej niż mi się wydawało, że zabrzmi.
Zmieniając zręcznie temat - też zawsze zaglądam ludziom przez ramię, albo wyrywam telefon i czytam smsy. Swój trzymam w bezpiecznych miejscach, bo nienawidzę jak ktoś wtrąca się w moje życie. Ale jeśli chodzi o życie prywatne moich znajomych to żywo w nim uczestniczę (przez podglądanie smsów). Czasami nawet proponuję im co mają odpisać hahhahahahha
'Szału zakupów nie było'. Kurczę, rozumiem o co chodzi. Zawsze jak wszystko jest nie tak i ja jestem strasznie wkurwiona, a mam czas to jadę sobie sama na zakupy żeby się pocieszyć i wyrwać. I nigdy nie pomaga. Już lepiej chyba spać w łóżku, bo jak widzę tych wszystkich ludzi dookoła to mnie szlag trafia.
Dość o mnie: rozdział zajebisty, ale za krótki. Naprawdę za krótki :) Chociaż przynajmniej jestem już na bieżąco :))
Uwielbiam Cię :*
PS Dzisiaj w Metrze był artykuł pt '5 powodów, dla których Slash wciąż jest sexy', widziałaś może? hahhahahahah <3
aa, ja też cos piszę! u mnie nic ciekawego, koniec ferii, czas sie za naukę wziać. a dzisija jeszcze czeka mnei noca z przyjaciółką ;)
OdpowiedzUsuńJa obejrzałam niewiele więcej ale wiem. Są dwie główne laski, Serena (ta blondyna) i Blair (ta z ciemnymi włosami). Nate to chłopak Blair, ten, który zdradził ją z Sereną na jakimś tam weselu, ale potem nadal z nią był i takie chore akcje hahaha
OdpowiedzUsuńNo uwielbiam i już :)
Zacytuję Ci powody:
1. Rzucił palenie
2. Udziela się charytatywnie
3. Jest oddanym mężem
4. Jest bohaterem Guitar Hero
5. Ma gwiazdę w Alei Sław
Nie wydaje mi się żeby to były 'najważniejsze' powody, dla których facet może być sexy, ale skoro metro tak twierdzi TO TAK JEST
przeziebienie? zdrowiej! ;*
OdpowiedzUsuńJej, chyba jedyny blog, na którym nie zrobiły mi się zaległości podczas mojej dwutygodniowej nieobecności. Ale chyba dobrze, bo jestem tu przynajmniej w stu procentach na bieżąco.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak zacząć. Rozdział zaczyna się tak zwyczajnie, ale kiedy Colleen składa swojej przyjaciółce propozycję wybrania się na zakupy, a ta cały czas pisze sms'y ignorując blondynkę...zaczyna się coś dziać. Okazuję się, że piszę z byłym prześladowcą, który nagle zmienił się?
Jestem ciekawa jak to się rozwiąże, bo w sumie to zaczęło robić się w jakiś sposób ciekawie.
I tak na koniec...Rainbow! (Najpierw skojarzenie z zespołem, naturalnie...) Sunset Strip. Magia. Ostatnio nałogowo oglądam stare zdjęcia (no, nie takie stare) Los Angeles, Sunset i wszystkich tych klubów. Uwielbiam to, sama nie wiem czemu.
No nic, czekam i pozdrawiam :)
Zapraszam też na kolejny rozdział na tacy-pozostaniecie.blogspot.com
No tak, pozostanowiłam w wolnych chwilach zając się Niebo jest wszędzie i je pociągnąć dalej. Chyba tak naprawdę potrzebuje tej histori, bo dużo wkładam w nią swoich uczuć. Podobnie, jak było w Samku Łez i po prostu te opowiadania są mi bliższe. No i też wiesz.. często mi po głowie chodzą takie wizje, że nie mam gdzie ich w sumie dać, a NJW ma taką konstrukcje, że tam się da upchnąć każdy wątek, haha.
OdpowiedzUsuńA bohaterów będzie o wiele więcej :D To dopiero początek, ale na razie nie chce wypisywać wszystkich, bo nie ma takiego sensu. A właśnie tak sobie pomyślałam, że sie przyda taka rozpiska, kto z kim i dlaczego. Nawet dla samej dla mnie, abym się z tym nie pogubiła :D
oo, jaki pomysl? :> /
OdpowiedzUsuńcoś ze Stevenem.. to dobrze, cieszy mnie to! ja mam pomysł, lecz nie do końca gunsowy.. ;)
OdpowiedzUsuńaa, no to i tak mnie to cieszy1 spytaj się! mi tam sie ostatnio Jason śnił, ze mnie gonił nagi, bo mu bas podpierdoiłam jak się kąpał ;D
OdpowiedzUsuńnajlepsze jest to, zę potem mnie Slash zaadoptował i próbowałam ugryźc perlę! i tak sie budze i wtf?! drewniane łapska?!
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, ze tak sie mówi ;)
OdpowiedzUsuńdokładnie ;> co tam?
OdpowiedzUsuńProsiłaś mnie, żebym odpowiedziała ci w sprawie informowania. Więc tak... Przeczytałam trzy, cztery rozdziały twojego opowiadania i zajebiste jest, tyle powiem, ale zdażyło się, że jeden rozdział opuściłam, potem zapomniałam go przeczytać i się tak sprawy potoczyły, że przestałam czytać i to tylko przez moją głupotę. Dlatego teraz możesz mnie znienawidzić i powyzywać, ale chcę cię z całego serca za to przeprosić. Więc mnie nie informuj, dziękuje ci, że to robiłaś i nie zapomniałaś o mnie. Postarm się zasiąść i przeczytać wszystko od deski do deski, więc może kiedyś poproszę cię o infomowanie ;D Ale teraz podziękuję i naprawdę za to przepraszam i proszę o wybaczenie.
OdpowiedzUsuńoo, no to fajnie! ;) zawsze o pół storny do przodu!
OdpowiedzUsuńW sumie to nie pomyślałam o Cejrowskim pisząc to opowiadanie, ale jak tak teraz go przytoczyłaś to prawie dokładnie to! Hahahahah <3
OdpowiedzUsuńMasz biografie Stonesów z Biedronki? :O
(Ale wydawnictwo jest 'Biedronka'? xd
W sumie to ładnie by wyglądała zaraz obok artykułu '5 powodów dla których Slash wciąż jest sexy'!
Łódź wymiata z tym metrem, nie ma co.
Duff ksiądz hahahhahhaha Może i tego nie wykorzystałam, ale często mnie to nawiedza ;p
A dlaczego uwarzasz, że to jest trudna bajeczka do napisania?
OdpowiedzUsuńNaprawdę! Wizja Duffa-księdza, nie brzmi fanie? Hahahhahahha, ale jestem pokurwiona, wiem!
OdpowiedzUsuńEj, ten tytuł jest całkiem dobry! Jeśli nie wykorzystam go w opowiadaniu to może nawet napiszę kiedyś takową książkę!
Biedra rządzi. Mają tam najlepszą czekoladę!
u mnie poczatek rozdzialu jest wiele razy zmieniany..
OdpowiedzUsuńzwykle to nie sa jakies bardzo wielkie miany, no ale sa. wazne by byc zadowolonym, jakos, z tego co piszemy. :)
OdpowiedzUsuńWiesz.. mam wrażenie, że po napisaniu Smaku Łeż, to już naprawdę dam radę opisac każdą tragedię.
OdpowiedzUsuńZapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/2013/02/slash-story-piaty-cz-i.html
:) jak tam?
OdpowiedzUsuńpróbuje coś sklecić na bloga, romansuje z chemią i matmą i w sumie też do przodu ;)
OdpowiedzUsuńnie tylko tobie sie nic nie chce :d
OdpowiedzUsuńTakie tam, zapraszam do siebie, tym razem bez Duffa księdza :*
OdpowiedzUsuńhttp://please-tomorrow.blogspot.com/
Czyżby sesja? :>
OdpowiedzUsuńHahhahaha, nie no, mi nie musisz nawet tłumaczyć, wiadomo jak u mnie jest z czytaniem :D
Przepraszam, że dopiero teraz..;c Ale normalnie dwa dni nie wejdę na bloga i już w cholerę zaległości..:P
OdpowiedzUsuńMam jedno ale, a mianowicie, to mnożąc zajebistość i nastrój rozdziału, odejmując liczbę komentarzy, dodając ilość liter w rozdziale, dzieląc przez datę... Dobra, bo to bez sensu... ROZDZIAŁ POWINIEN BYĆ DŁUŻSZY.! Uwielbiam, jak piszesz, a Ty sobie wstawisz rozdział raz na miesiąc i jak ja mam się zadowolić.? ;c Ale nadrabiasz jakością, a to nie ilość, a jakość i wgl..xD <3
*Zauważyłam ostatnio, że pisanie komentarzy znacznie poprawia mi humor..x)*
Rosie z Nate'm.? Może i się zmienił... Ale no na pewno coś zuuego się w nim gdzieś kryje. Albo się wgl nie zmienił, więc to już zupełnie bez sensu... Ten Ben (Ten Ben hahahhaha... Ben Ten od razu..xD) i Colleen muszą jej pilnować, bo mam dziwne wrażenie, że ich znajomość się dobrze nie skończy...
Rainbow..*-* Nie dziwię się, że ją tam ciągnie..;) Tylko żeby jej się te schizy nie nasiliły, bo będzie źle... I ciekawiej..;D
Czekam (nie)cierpliwie na kolejny rozdział. Pozdrawiam..;*
Ah.. Lily na pogrzebie Marg. I dlaczego ona tam poszła, jak Lil ją tak skrzywdziła? Hm.. no poszła, bo mimio wszystko Margi była dla niej ważna. Wiesz, ja sobie tak myslę, że ta przyjaźń w gruncie rzeczy była silnejsza niż uczucie zdrady. Tylko, że ... przez wiele lat Lil nie miała w sobie siły, aby pogadać? Sama nie wiem. Lily Rose dość dobrze ujęła to wszystko w swoim komentarzu. Bo sprawa jest naprawdę skomplikowana i ja sama jakoś tam nie potrafię tego wytłumaczyć :D
OdpowiedzUsuńA co z Artkiem? Od 17 rozdziału wraca jego narracja, to nam sam opowie co u niego :D
;) jak tam idzie pisanie?
OdpowiedzUsuńBoooże, słaby zanikający internet to zmora mojego życia!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na http://jackdanielsbrownstonemuzykagunsi.blogspot.com/ ..;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny fragment Slash story, dłuższy niż poprzedni, ale chyba gorszy. ;<
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/2013/02/slash-story-piaty-cz-ii.html
http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na 16 rozdział Zagubionego Księcia :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż przyjęłam :D
OdpowiedzUsuńDobra, Kochanie, ja mykam spać.
Dobranoooc :*
Zapraszam na III część piątego rozdziału Slash story.
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/2013/02/slash-story-piaty-cziii.html
http://diewithdark.blogspot.com/ u mnie nowy rozdział, zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńdzięki bardzo, nawet tego nie zauważyłam! :)
OdpowiedzUsuńtak, nie powinna się tłumaczyć, ale w sumie tak na dobrą sprawę to ona tego wytłumaczenia nie miała... bo co? masz racje powinna kopnąć go w dupę i wyjść, a nie mówić, że coś z tym zrobić kiedy tak naprawdę siedzi na dupie i rozpacza + prowokuje. co do koleżanek, to miała, miała tyle, że wiesz, nie każdy jest w stanie komuś nie bliskiemu coś takiego powiedzieć - widzę to po sobie ;)
dokładnie tak. oboje po jednych pieniądzach. i w sumie, gdy to zaczęłam pisać to chodziło mi o dwie rzeczy: pokazanie jak Axl zmienił ją, bo z początku wiesz nie użalała się nad sobą i robiła wiele rzeczy, a drugą własnie było to, ze oni do siebie pasowali i że nie tlyko Axl bił ją itd. :)
OdpowiedzUsuńdużo mówi, mało robi - idealnie tutaj pasuje. było źle, ale rpzecież wcale nie jest najgorzej więc czemu ma coś z tym zorbić? :)
kurd,e bez tego znaku zapytania na końcu miało być. ;D
Usuńwiem, ze teraz większosć jej nie rozumie, a kiedyś nawet dało sie ja lubić ;> jak to związek niekiedy zmienia ludzi. ;)
OdpowiedzUsuńja ostatnio się dowiedziałam, że (co nie powiem nieźle mnie zdziwiło) lepiej tkwić w gównie, gdzie nas biją itd niż żyć samemu. absoltunie sie z tym nie zgadzam, ale jak widac ile ludzi tyle poglądów na ten temat. co do tego czy była acestką... hm... wydaje mi się, że masz racje.
OdpowiedzUsuńjak to usłyszałam to próbowłam coś powiedziec i wyglądało to mniej wiecej tak "aa... eee... yyy... um.... no.... ten..... " *facepalm*
OdpowiedzUsuńcóz, to stwierdzenie zwaliło mnie z nóg, dosłownie :D
OdpowiedzUsuńooo, to ja sie bardzo cieszę z tego powodu! i będę czekać na ten rozdział! :)
ludzie mnie zadziwiają serrio!
OdpowiedzUsuńo, jak dodasz dzisiaj to i tak dopieor jutro zdołam przeczytać, bo własnie zbieram się do spania więc dobranoc! śpij dobrze! :*
A dochodzę do siebie po tym weekendzie. Tak nam dali w kosć w szpitalu, ze ledwo zyje :( No i zabrałam sie za pisanie tego oczkami Slasha, jak on sbie to wszystko pukładał :D Wysłałam Linshi, to aby bylo sprawiedliwie, to Tobie też przedremierowo sam początek :D
OdpowiedzUsuńCzasami przemyślenia nad swoim życiem przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie. Człowiek się zawiesza i nagle odrywa się od rzeczywistości. Mi też zdarza się, to w najmniej odpowiednich miejscach, w najmniej odpowiednim czasie. Tym razem w McDonald's, w niedzielne popołudnie. Siedząc między Cashem, który wpycha sobie frytki do nosa, a Londonem, który pokazuje Cashowi, jak to odpowiednio zrobić, ja myślę o tym, co takiego właściwie robię w tym miejscu? Dlaczego siedzę w barze dla dzieciaków, gdzie nie słyszę nic innego, jak jeden wielki wrzask? Patrzę na innych rodziców i zastanawiam się, czy oni mają takie same dylematy? Też czasem zastanawiają się, czy są w dobrym miejscu? Co takiego tu robią i dlaczego nie ma ich gdzie indziej? Dlaczego mają przy stole jedno, lub więcej swoich kopi, która na dłuższą metę staje się co raz bardziej denerwująca? Ja jakoś nigdy nie odnalazłem odpowiedzi na to pytanie. Nie raz wydaje mi się, że moje życie powoli zaczyna robić się parodią mnie samego. Slash.. ojciec, który chodzi w niedziele z synami do McDonald's, mąż, który wraca normalnie do domu i ma tylko jedną kobietę. Czasami mam wrażenie, że to się wszystko zaczyna kłócić z samą ideą bycia Slashem. A może już nim nie jestem? Może jestem Saulem, a to naprawdę wszystko jest jedną wielką ściemą? Trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny niepokonanym, a może ja o tym nie wiem?
Jednak liczba fanów, która przychodzi na koncerty, poruszenie wyołane wydaniem płyty, całe zamieszanie, mówi mi tyle, że chyba jeszcze muszę trochę na tej scanie zostać. Era Slasha jeszcze nie przeminęła.
- Tatoooo! On jest obrzydliwy!
Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Casha, który właśnie zniesmaczył się na to, co wyprawia London, czyli wkładanie sobie już frytek nie tylko do nosa, ale i też do uszu. Chociaż w tym momencie, to zadałem sobie pytanie, dlaczego Młody twierdzi, że uszy są bardziej obrzydliwe niż nos, ale wolałem już w to nie wnikać. Przeniosłem wzrok na London, który jakoś niezbyt przejmował się tym, że ludzie się na nas patrzą i tu nawet nie chodzi o te frytki w jego uszach, czy też nosie.
A może też chodziło trochę o te frytki? Każdy chłopiec, który zachowuje się tak w miejscu publiczny robi przynosi wstyd swojemu rodzicowi. Chłopiec, który ma znane nazwisko, a sam jest rozpoznawalny na świecie i tak się zachowuje przynosi jeszcze większy wstyd, na który ja teoretycznie nie powinienem zwracać uwagi, bo przecież walę cały system i wszystko mam gdzieś, tak?
No nie, zrobiło mi się głupio i miałem ochotę zapaść się przez Londona pod ziemię. Slash, starzejesz się.
- London, przestań. Jedzeniem się nie bawi. - Warknęłam.
- A mama mówi, że te śmieci, to nie jedzenie!
- To że jest do dupy nie znaczy, że masz sobie to wtykać gdzie popadnie!
- London, ale nie wtykaj sobie tych frytek do dupy. - Jęknął Cash.
Czy tylko ja mam czasami wrażenie, że czuję się załamany, bo kompletnie nie radzę sobie w roli rodzica? Czy tylko ja na tej sali rozwrzeszczanych dzieciaków mam takie problemy, a inni rodzice wcale nie zwracają na to uwagi? Kiedy tak patrzyłem na takich normalnych ludzi, to czasami wydawało mi się, że tak... tylko ja mam takie problemy i tylko ja sobie nie potrafię z tym poradzić. Tylko moja nastoletnią córka mnie nienawidzi, tylko moja była "żona" ma ochotę mnie zabić, a tak naprawdę, to trzęsie się za każdym razem, kiedy lecę samolotem. Tylko moja obecna żona czasami jest na tylko wkurzająca, iż wole zabrać dwa małe potworki, co wtykają sobie frytki do nosa, do baru gdzie jest pewnie mnóstwo moich fanów, którzy nie wierzą, że ja sobie tak siedzę po prostu z synami. Tylko ja mam takie problemy i tylko ja jestem nieprzystosowany do życia społecznego, bo zawsze wolałem towarzystwo węży, jaszczurek, węży, dzikich zwierząt, węży ... niż ludzi.
A wzięło mnie na dzielenie się :D Masz jeszcze dwa kolejne framgnety, tym razem ze srodka. One wszystkie będą od siebie odzielone paplaniną na temat Marg, Lil i dlaczego był ten romas, a to takie wstawki, aby zabawniej było :D
OdpowiedzUsuń- Tatooooo!
Ponownie z zamyślenia wyrwał mnie piskliwy głos Casha, który właśnie chciał się obronić przed Londonem, który kopał go pod stolikiem. To siedzenie w McDanolad's, w centrum handlowym zaczynało już mnie trochę denerwować. Perla oczywiście gdzieś przepadła i pewnie teraz, to będę musiał wzywać policje, aby ją odnaleźć. Miała tylko na chwilę skoczyć do jakiegoś sklepu, ale pewnie zahaczyła jeszcze o inny sklep, a potem spotkała jakaś koleżankę i tak to przepadła zostawiając mnie z tymi bachorami, które są też moimi dziećmi.
- Chłopcy, uspokójcie się. - Westchnąłem.
- Ja chcę jeszcze colę. - Poinformował mnie Cash odstawiając swój kubek z napojem.
- A ja chcę jeszcze coś do jedzenia. - Dodał London.
- Jasne, bo tym razem, to sobie hamburgera na głowę założysz? - Mruknąłem.
London zrobił obrażoną minę, a Cash wybuchnął śmiechem. London miał ochotę mnie zabić za te słowa, a Cash przybić mi piątek. London chyba zaczynał mnie nienawidzić, jak Alice, a Cash jeszcze miał mnie za swojego boga. Czy Cash za dwa lata będzie taki sam jak London? Też pomału zacznę tracić z nim kontakt? Trochę mnie to zaczynało przerażać.
****
- Gdzie jest mama? - Jęk Londona.
- W sklepie.
- Długo. - Odpowiedź Casha.
- Bo baby tak mają. - Moje stwierdzenie.
- Nigdy się nie ożenię. - Westchnął London.
- Dlaczego? - Pytanie Casha.
- Bo nie chce potem być takim wałem, jak tata, który siedzi z dzieciakami w barze i czeka na swoją żonę, która plotkuje z koleżankami, które spotkała w sklepie. - Powiedział London.
Cash wybuchnął śmiechem, a tym razem ja popatrzyłem na starszego syna, jakbym miał go zabić. Czasami zastanawiałem się skąd u niego ta zdolność do złośliwości? U Alice to było normalne. Miał to po prostu po Axlu i już, ale London?
- Aha. - Przyjęcie do wiadomości Casha odpowiedzi Londona. - Może masz rację. Ja też tak nie chcę.
- Ja też nie chcę, a muszę, wiec się zachowujcie i posprzątajcie ten bałagan!
Poczułem się zirytowany. Na stoliku syf, bo London musiał wkładać sobie frytki du uszu, wszędzie pełno ludzi, którzy się na nas gapili. Chłopcy też ciągle coś chcieli. Zaczynałem mieć już dość tego wszystkiego.
- Tato, nic nie musisz. - Powiedział London.
- No właśnie, nic nie muszę! Masz racje, w końcu powiedziałeś coś mądrego. - Poklepałem syna po ramieniu i wstałem z miejsca. Cash popatrzył na mnie dość przerażonymi oczami, London zdziwionymi.. ale miał rację. Naprawdę nic nie musiałem, prawda? Przecież jestem wolnym człowiekiem.
Pozbierałem ten cały syf ze stolika na tackę, bo dobrze wiedziałem, że te dwa małe lenie się nie ruszą, aby to zrobić. Wziąłem tacę, skierowałem się w stronę wyjścia, wyrzuciłem jeszcze zwartość tego co było na stole do kosza i w drzwiach wpadłem na Perlę.
- Slash...?
- Nic nie muszę, prawda? - Mruknąłem i ją zostawiłem.
To tylko April i Slash - najbardziej walnięci ludzie świata..;D A serio to pomysł powstał dzięki mojej młodszej siostrze, która przeze mnie ubóstwia wszelkie gady i ostatnio narysowała jakąś dziewczynę z wężem na smyczy..;) Pozostali wiedzieli tylko, że April ojca nienawidziła. Ale nie wiedzieli za co. Thony np też za ojcem nie przepadał, ale nie była to aż taka niechęć jak w przypadku Ap. Szczerze mówiąc, to niby miałam plan na to, co będzie w następnym rozdziale z Thony'm, ale teraz się zastanawiam, czy jednak go nie... Albo zostanę przy swoim..;)
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie fakt, że za niecałe 4 godziny muszę wstać, a nawet nie chce mi się spać...
No wiem..;D Chociaż powoli zaczynam w to wątpić, bo obok takich zespołów czy wykonawców, do których miłość jej wpajam, jak np. Gunsi, Motley Crue, Metallica, Acid Drinkers, Alice Cooper, Joan Jett i duuuuuużo innych, zaczęła słuchań np. biebera (na początku napisałam z dużej, ale stwierdziłam, że to zniewaga)...;c
OdpowiedzUsuńHmm.. Wiesz, myślę, że coś zrobią, ale nic pewnego - w końcu to GnR..:D
Nono, z Thonym zobaczę..;)
Mam nadzieję... Jakby nie patrzeć, ja też w jej wieku słuchałam Hannah Montana..xDD Teraz to jest szantaż na mnie: ' bo powiem, że słuchałaś Montany.!'...:P Ostatnio słuchałyśmy z mamą (i chcąc nie chcąc sąsiedzi też z nami) chyba Theatre of Tragedy, albo czegoś podobnego.. No w każdym bądź razie coś pod gotyk..;) I siora nam przeszkadzała, cały czas coś chciała od nas, to my mother się wkkurwiła i mówi: 'Idź się pobaw z psem, albo potańcz do muzyki.!', a sis do niej: 'Pff.. Wy to w ogóle nazywacie muzyką.?', a my zapowietrzenie i jednocześnie: 'TAK.! BO TO JEST MUZYKA.! A NA DŻASTINA BIMBERA TO MY Z TOBĄ NA PEWNO NIE POJEDZIEMY.!'... I foch forever do końca dnia..x)
OdpowiedzUsuńO kuzwa, będę się modlić do Hendrixa o Ciebie... Mam nadzieję, że psychobieberfanki nie wezmą Cię za zagrożenie... Chociaż wątpię, zebyś wyglądała jak one, ale z takimi to nigdy nie wiadomo..-,- Niech Morrison ma Cię w opiece.
OdpowiedzUsuńA tak wgl to się dziwię, że np. Maideni, czy Deep Purple nie brzydzą się po nim/przed nim (nie pamiętam kiedy Dżastin gra ten 'koncert') grać... A ja jeszcze pewnie pojadę ich słuchać (a przynajmniej Maidenów)..
Zapraszam na siódmy i ósmy rozdział Slash story w jednym. XD
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/2013/02/slash-story-siodmy-i-osmy.html
Zapraszam na rozdział drugi opowiadania "Loose your Obsession" na: http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/ ;D
OdpowiedzUsuń