5 stycznia 2013

Rozdział 9 - Ukryte namiętności

             Wyszłam wcześniej z pracy i zrobiłam małe zakupy w pobliskim markecie, gdyż wiedziałam, że bez alkoholu nie dam rady znieść tego wszystkiego. Cudownie, poniedziałek, początek tygodnia, a co za tym idzie zepsuty humor i dwie butelki czerwonego wina, z którymi miałam zaprzyjaźnić się wieczorem. Nie byłam z siebie zadowolona, tak samo jak z tego, że nie potrafiłam skończyć na dobre z narkotykami. Nie podobało mi się również to, że próbowałam oszukać samą siebie oraz wszystkich dookoła. Powinnam wreszcie zabrać się za siebie i zrobić coś konstruktywnego ze swoim życiem. Nie mogłam dłużej balansować na cienkiej granicy pomiędzy prawdą a łgarstwem. Przecież w każdej chwili mogłam się potknąć, a taki błąd kosztowałby mnie naprawdę wiele.
              Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania, włączyłam muzykę. Co prawda nigdy nie wierzyłam w jej cudowną, leczniczą moc, ale bez wątpienia przy odpowiednich dźwiękach szybko się relaksowałam, a po takim dniu jak ten odprężenie było niezbędne. List i wizytówkę położyłam na kuchennym blacie. Wypakowałam też zakupy, a jedną z butelek California Hills schowałam do szafki nad zlewem, żeby za bardzo nie kusiła. Następnie wzięłam szybki prysznic, który miał mnie postawić na nogi, gdyż ledwo się już na nich trzymałam. Miałam ogromną ochotę na kąpiel w jacuzzi, niestety do takich luksusów było mi jeszcze bardzo daleko. Wcisnęłam się w jasne dżinsy i szarą koszulkę. Zrobiłam delikatny makijaż, chociaż doskonale wiedziałam, że nigdzie już nie wyjdę, mimo to lubiłam dobrze wyglądać, poprawiało mi to nastrój. W chwili gdy kolejny raz rozczesywałam moje długie, jeszcze wilgotne włosy, usłyszałam dźwięk domofonu, który oznajmił, że ktoś użył kodu.
           Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy w drzwiach ujrzałam Randyego w garniturze. Od razu pomyślałam, że coś się stało, poważna mina, milczenie, a przede wszystkim nie miał na sobie dżinsów, ciężkich butów i motocyklowej kurtki. Może ktoś umarł? Zakładałam najgorsze, lecz gdy przyjrzałam mu się uważniej, zauważyłam dwa rozpięte guziczki pod szyją i poluzowany węzeł krawatu, a wtedy przypomniało mi się, że miał egzamin z Niezawodności i bezpieczeństwa obiektów złożonych – swoją drogą, ciekawa nazwa przedmiotu kursowego. 
                – Zaliczyłem na czwórkę! O, widzę, że nawet wino kupiłaś – podszedł do mnie i musnął ustami moją szyję. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz rozkoszy. Mruknęłam cicho i wyjęłam kieliszki z kredensu, mówiąc, że nic prócz alkoholu nie mam, co w istocie było prawdą, bo nie stworzyłabym nawet najprostszej kolacji, z tego czym dysponowałam. Uśmiechnął się i zamówił pizzę, na którą wcale nie miałam ochoty po lunchu ze Stevenem, więc ugryzłam tylko kilka kęsów, nie żałowałam sobie za to wina, które bardzo szybko zaczęło szumieć mi w głowie.
            – Zaskoczyłaś mnie, muszę przyznać, że nieprzewidywalna jesteś – zmienił temat, kończąc opowiadać o sesji egzaminacyjnej. Dobrze wiedziałam, że chciał mnie przekonać do podjęcia studiów.
                 – Po tatusiu – szepnęłam, ale dość głośno, aby doskonale to usłyszał. Spojrzał na mnie spode łba. Chyba uznał, że jestem już wystarczająco pijana i gadam brednie, bo ostatnie krople wina wlał tylko do swojego kieliszka i wypił je jednym haustem, dalej wlepiając we mnie te swoje ciemne zielone, lecz wpadające w brąz oczy. A mnie zrobiło się bardzo głupio i zastanawiałam się, jak mam to odkręcić, bo przecież Randy nie miał o niczym bladego pojęcia.
            – Przecież ty nie znasz swojego ojca… – zauważył, ale w jego głosie słychać było niepewność i zakłopotanie. Nie widziałam innego rozwiązanie, jak tylko wyznanie mu całej prawdy. Chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do sypialni. Z dna szafy wyjęłam sporych rozmiarów kartonowe pudło z IKEA, położyłam na łóżku przed chłopakiem i podniosłam wieko. Spodziewałam się, że będzie w szoku. Domyślałam się również, że materiały na temat Adlera, które gromadziłam przez długie lata nie wystarczą, więc opowiedziałam mu całą historię, wspominając również o lunchu i liście od matki, jednocześnie przepraszając go, że dopiero teraz odważyłam się mu o tym powiedzieć.
            Do oczu nabiegły mi łzy, popłakałam się z bezradności, ale równocześnie poczułam się o wiele lepiej, zrzucając z siebie ten ciężar. Blondyn starł łzę z mojego policzka, przytulił mnie, głaszcząc moje włosy. Czułam jego oddech na szyi. Chwyciłam kołnierzyk jego koszuli i dotknęłam delikatnie wargami jego ust. Całus przerodził się w ułamku sekundy w namiętny pocałunek. Po moim ciele rozeszła się fala gorąca. Tracąc nad sobą kontrolę, zdjęłam z jego szyi krawat i zaczęłam po kolei rozpinać guziki białej koszuli, aby jak najszybciej móc przytulić się do jego rozgrzanego, nagiego torsu. Pragnęłam go jak nigdy dotąd. Ściągnął ze mnie T-shirt, pchnął na łóżko i zaczął rozpinać moje spodnie. Opuszkami palców dotykał moich piersi, brzucha i wewnętrznej strony ud, powodując lawinę rozkoszy. Kiedy oboje byliśmy już całkiem nadzy, pochylił się nade mną, dłonią chwycił mój pośladek i bezceremonialnie wszedł we mnie. Jęknęłam głośno z powodu nieziemskiego uniesienia, które zawładnęło moim ciałem. Randy posuwał mnie mocno i brutalnie, a moje pomrukiwanie jeszcze bardziej go podniecało i sprawiało, że stawał się coraz bardziej dziki. Kazał uklęknąć mi na łóżku, po czym spragniony mojej kobiecości, jak lew zwinnej antylopy, opierając dłonie na moich biodrach, zaczął pieprzyć mnie od tyłu. Jęk przerodził się w krzyk pełen ekstazy. Tęskniłam za ostrym seksem, który tak bardzo lubiłam. Gdy usłyszałam przyspieszony oddech blondyna, zrozumiałam, że już wkrótce czeka nas finał. Po trzech pchnięciach wulkan wybuchł we mnie, zalewając mnie lepkim nasieniem.
            Trzymając głowę na klatce piersiowej chłopaka, wsłuchiwałam się w spokojne bicie jego serca. Spał smacznie, a ja nie potrafiłam zmrużyć oka. Nadal biłam się z myślami, zastanawiając się, cóż powinnam uczynić, po tym jak stało się zupełnie jasne, że Steven jest moim biologicznym ojcem. Prawdę mówiąc, było to oczywiste już dwanaście lat temu, jednak nikt spoza naszej trójki o niczym nie wiedział. Dobrze, że wreszcie wyznałam prawdę Randyemu, mogłam liczyć na zrozumienie z jego strony, a nawet pomoc w razie takiej potrzeby.
            Zawsze, gdy miałam problem z zaśnięciem, ogarniał mnie niepokój. Postanowiłam więc napić się wina, choć doskonale wiedziałam, że kac następnego dnia rano nie będzie przeze mnie efektem pożądanym. Mimo to zwlekłam się po cichu z łóżka i zaczęłam szukać bielizny, której niestety nie było w zasięgu mojej ręki, a tym bardziej wzroku, więc sięgnęłam po leżącą na podłodze koszulę chłopaka i ulotniłam się do kuchni, gdzie wyjęłam zapasową butelkę kalifornijskiego trunku, raczej z dolnej półki cenowej, a przy tym chwyciłam również kopertę zaadresowaną do Stevena Adlera i mały sztywny kartonik, który wepchnął mi do ręki. Podkurczając nogi na krześle, rozpoczęłam samotny dryf po bezdennym oceanie wspomnień. Przypomniałam sobie dzień, w którym własna matka sprzedała mnie za tysiąc dolarów.
            Miałam wtedy czternaście lat. Siedziałam w swoim pokoju i próbowałam napisać referat na geografię na temat skał magmowych, ale nie mogłam się skupić, gdyż z kuchni dochodziła moich uszu głośna rozmowa. Znów przyszedł do nas Dave, dwudziestopięciolatek, któremu moja mama nie była obojętna, mimo że miała już trzydziestkę na karku, ale jak twierdził, lubił starsze i doświadczone kobiety. Cóż, chyba szybko mu się znudziły, dlatego zaproponował jej pewien układ. Akurat wyszłam z pokoju i stanęłam przy ścianie, tak, aby mieć na nich doskonały widok, ale by oni nie zauważyli, że podsłuchuję całą rozmowę. Mama żaliła się chłopakowi, że nie ma pieniędzy na czynsz, co było zupełną bzdurą, bo dzień wcześniej opłaciła wszystkie rachunki. Znów chciała wyciągnąć od niego forsę, znalazła sobie bogatego frajera i doiła go jak tylko mogła. Brunet z krótko przystrzyżonymi włosami zaczął się zastanawiać, po czym wypił resztę piwa i powiedział coś, co sprawiło, że nieomal osunęłam się ze wstydu po ścianie.
               – Dam ci tysiąc, jeśli będę mógł zerżnąć twoją córkę.
            Liczyłam na to, że matka zacznie na niego bluzgać, wyrzuci go z domu za tę propozycję, ale nie zrobiła tego. Bez wahania zgodziła się na ten pomysł. Zawołała mnie, a ja na ugiętych ze strachu nogach, posłusznie poczłapałam do kuchni.
            – Kochanie, za moment staniesz się prawdziwą kobietą – oznajmiła obcesowo. – Wiem, że nie możesz się już tego doczekać – uśmiechnęła się szyderczo i wyszła z domu, zostawiając mnie samą z chłopakiem.
            Patrzył na mnie pożądliwym wzrokiem, a ja czułam, jak cała się rumienię. Chcąc mnie uspokoić, powiedział, że to nie będzie bolało, a nawet sprawi mi wiele przyjemności, jeżeli będę posłusznie spełniała każde jego polecenie. Wyjął portfel i położył na stole tysiąc dolarów, chwycił moją rękę i wcisnął w nią jeszcze cztery stówy, zastrzegając, abym o tych dodatkowych profitach nie mówiła matce. Potem pozwoliłam mu robić ze sobą, co tylko chciał. Myślałam o forsie, jaką mi dał. Nigdy wcześniej nie miałam tyle pieniędzy! Pomyślałam, że seks to nic strasznego, to normalna praca, za którą otrzymuje się godną zapłatę. Mój pierwszy raz z Dave’em nie był wcale taki straszny, jak mi się wcześniej wydawało, w porównaniu z niektórymi późniejszymi stosunkami za pieniądze.
        Nagle poczułam zimny dotyk na moim nagim ramieniu, gdyż materiał koszuli osunął się nieco, odsłaniając skrawek ciała. Randy skutecznie wyrwał mnie z rozmyślań. Stał za mną i odgarniając włosy z karku, zaczął mnie po nim delikatnie łaskotać.
            – Co zamierzasz? – zapytał, siadając naprzeciw mnie i bawiąc się pustym kieliszkiem. Miał na sobie tylko czarne spodnie, więc miałam dobry widok na jego wspaniale umięśnioną klatkę piersiową.
            – Nie wiem. Nie mam żalu do Stevena, nie mogę go mieć, bo przecież on nie jest niczemu winien. To moja matka spieprzyła życie kilku osobom i zniknęła, jakby nigdy nic. A teraz ten cholerny list – wskazałam na skrawek papieru, który trzymałam oburącz – myśli, że jak napisała kilka zdań, to jej winy zostały odkupione. Spotkam się ze Stevenem, porozmawiam z nim. Nie nadrobimy straconego czasu, ale przecież możemy żyć w zgodzie. Potrzebuję tylko kilku chwil, żeby to wszystko złożyć sobie do kupy. Jedno wiem na pewno, nienawidzę tej suki. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, że była dla mnie kiedyś autorytetem, że byłam wpatrzona w nią jak w obrazek. Zniszczyła całe moje życie.
          Westchnęłam głośno i wstałam z krzesła, poprawiając tkaninę, która kolejny raz osuwając się, odsłoniła moje piersi.
            Chłopak stanął naprzeciw mnie i uśmiechnął się szczerze. Zarzuciłam mu ręce na szyję i oparłam głowę o jego ramię. Wtedy szepnął mi do ucha słowa, które pragnęłam w tym momencie od niego usłyszeć. Kocham cię, piękna. Zawsze będę przy tobie. Nagle poczułam jego dłonie na pośladkach, a tuż po chwili moje stopy oderwały się od zimnej podłogi. Objęłam go nogami w pasie, a on całując mnie zachłannie, przycisnął moje plecy do ściany. Nie spodziewałam się kolejnych pieszczot. Było mi z nim tak wspaniale, jak nigdy dotąd. Najgorszy nawet dzień, taki jak poniedziałek, którego nienawidzi ogromna liczba ludzi na świecie, staje się do zniesienia, a jego zwieńczenie może zamienić się w cudowne wspomnienie, którego nie sposób zapomnieć przez długie tygodnie, a może i miesiące. Randy obdarował mnie pozytywną energią, której potrzebowałam jak drzewo wody. 
***
Tak jak obiecałam, publikuję w dniu moich urodzin. To opowiadanie powoli zamienia się w opowiadanie erotyczne, co wcale mi się nie podoba, ech. 

67 komentarzy:

  1. No to ten.. przeczytam, jak się ogarnę z resztą :*

    I tak w ogóle, to wszystkiego najlepszego, Kochanie!

    Ps: Kocham Scorpionsów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Scorpions to połowa mojego życia, ha.. wiesz, mój staruszek był/jest fanem.. no i jak mieszkał jeszcze w Polsce, to w sumie każdy dzień był pod znakiem Scorpions :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak poinformowałaś mnie o nowym to zdałam sobie sprawę z tego, że wiele mnie ominęło i długo nic nie czytałam, a teraz mam strasznie dużo zaległości i nie wiem, czy będę w stanie to wszystko ogarnąć...

    A przy okazji... wszystkiego najlepszego! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby nic mnie nie odciągało i nie rozpraszało to pewnie tak :P ale w moim przypadku czytanie postów na blogach jest dość... hm... po prostu ciągle coś mnie odciąga :P a to nie są zaległości jedynie u ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. hej, przeczytam wieczorkim, okej?

    z okazji urodzin wszystkiego najlepszego, spelnienia marzen, obys nadal pisala i zebys usmiech nie schodzil z twojej twarzy i bys byka zadowolona z swoich wyborow oraz zycia :> ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak wiem.. milej jest, jak wiesz, że ktoś o Tobie myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie? A od czwartku mam praktyki w szpitalu. Nie jest tak źle bo siedzę tylko od 8 do 14, ale.. za to taki zapierdol. W czwartek, to nie było ani chwili, abym usiadła bo ciągle była robota. Na szczęscie weekend wolny, ale i tak czuję się taka obolała, że normalnie.. ledwo chodze.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie ma za co ;* zaraz zabiore sie za czytanie, bo akurat znalalam dluzsza chwile czasu ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. No teraz, to już nawet muszą, bo to praktyka. Mają nas zaoorać i tyle. Ha, ale i tak się smieje. Bo w tym samym czasie praktyki mają studenki pięlengrniastwa. I one stoja nad łozkiem pacjetna i nie wiedzą, co maja zrobic, abyz mienic mu papersa, ha. No dobra.. a ja po studium medycznym wiem, wiecej niz ona po 3 latach studiów. Hmm

    OdpowiedzUsuń
  10. kurczę... dwa razy ten rozdizał czytałam, jeszcze jak nigdy dotąd i jestem... hm...pod wrażeniem? nie moze to złe słowo, jak mi przyjdzie na myśl jakieś to do tego wrócę.

    oczywiscie pochłąnełam bardzo szybko ten rozdział, jak zwykle. przychodzi mi to czytanie z taką łatwością, że aż chce się więcej i wiecej i by się nie kończyło, o!

    ja z ato, w przeciwieństwie do Colleen uważam, ze muzyka ma moc "uzdrawiającą". Potrafię sie przy niej zrelaksowac i rozweselić i dziwnym trafem, zawsze trafia w mój odpowiedni nastrój. niewazne, czy akurta słucham radia (trójki często), czy puszczam jakąś płytę.

    co do jej matki (scene erotyczna zostawie sobie na koniec, ot co!) jak przeczytałam tą scenę, szczerze nie domyślałąm, zę tak będzie, to.. jestem załamana, dobita jeszcze bardzie. co ta bezuczuciowe zwierze było?! by pozwolić na takie coś, na taką rzecz... okej seks to seks, ale kurwa. dziecku, dziewczynie, córce i to jeszcze ze swoim facetem. ona chyba naprawde miało coś nie tak z głową. i nie dziwie się Colleen, że jej nienawidzi, że tak o niej myśli i uważa, że spieprzyła jej życie. Bo to naprawdę nie jest do wybaczania, nie takie coś...

    i teraz scena seksu. czasmai mam tak, ze mnei to kompletnie śmieszy, ale tutaj byłam jakaś nadzwyczaj poważna jak to czytałam. nie wiem co bym mogła napisać, ale wydaje mi sie, że tej bliskości, Randyego on ateraz potrzebowała, i dobrze się stało, ze do niej wpadł...


    to chyba tyle co chciałabym napisać. teraz wracam do kończenia swojego rozdziału, zanim wypluję płuca. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. No takie śmieszne, że my ich uczymy.

    OdpowiedzUsuń
  12. No właśnie też się nad tym zastanawiam...

    OdpowiedzUsuń
  13. ja też! jest cudowny, własnie o takie cos mi chodziło!

    mi się podobał, bo był taki hm... inny niz te wsyztskie? wiecej w nim tej namiętności, jeśli mgę to tak nazwać.

    Trójka jest genialna i też się z tym zgadzam! To radio na okrągło u mnie leci!

    wiesz... w sumie, gdyby nie chciała mogłaby coś z tym zorbić, nie? uciec, cokolwiek, no nie? ale kurde, zaoferował jej 400 dolców, dla takiej 14 latki to majątek.

    dziękuję, już kończe. jeszcze pare zdań i już, gotowy będzie ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. wiem, wiem1 jestem zafascynowana!

    no dużo seksu, nie powiem! ale można się wyrzyć pisząc coś takiego.. oczywsicie to nie to samo, co realnie no ale zawsze jakoś ;)

    ja rzadko kiedy słucham eski, prawie w ogóle.

    tak okazja na pewo była. choć zastanawia mnie tylko, czy nie żałowała tego później.

    własnie opublikowąłam więc zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ;* lie to już?
    No to tak. Być wykorzystaną w wieku 14 lat, no ładnie...
    Nie nrd nikogo oceniac, żadko to robię, dlatego nie mogę powiedziec, że mnie to odrzucilo,bo bym skłamała, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej ją polubiłam i mam nadzieje, ze w końcu się jej ułozy...

    OdpowiedzUsuń
  16. spoko, spoko. rozumiem ;> gala tych sportowcow najlepszych, czy cod w tym rodzaju pewnie!

    nie ma za co ;*

    masz racje... on nie misl nie einnego eyrazu twarzy, jego oczy zdradzaly wszystko, mimo ze byly bardzo ladnie. i co do teledysku... racja, jest tam tak dziwnie smutna, wymuszona radisc, no coz.

    tak, to bylo bardzo glupie zachowanie z jrgo strony. bo po co cos takiego zostawiac, skoro i tak to nic nie zmieni? chore. zadna kobieta nie zasluguje na takie traktowanie... choc pewnie sa wyjatki, niemniej jednak erin na pewno nie. zyla w strachu, ktory ja paralizowal, ale w koncu nie ywtrzymaka i odeszla.

    OdpowiedzUsuń
  17. jego pech.

    tak mi się wydaje... oólnie, to na bank był burzliwy zwiazek od samego początu.

    no cóż... czasami musimys ie wycirpieć by byc zdolnymi do odejscia... akie zcyie.. :c

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja już usypiam nad klawiaturą, więc wybacz, że nie napiszę niczego wyjątkowo rozwiniętego.

    Mi też by się nie podobało jakby się zamieniło w opowiadanie stricte erotyczne, ale, jak dla mnie, to jeszcze nie teraz, więc spokojnie.

    Zajebiście wszystko się zgrywa u Ciebie i tego Ci życzę, płynnie przechodząc do urodzinowych życzeń, żebyś wcale się z kolejnymi latami nie starzała i żeby zawsze Ci się pisała tak dobrze, z takim fajowym efektem jak teraz.
    I życzę Ci też, żebyś (jeśli dane Ci będzie mieszkać w Polsce, jeśli nie, to dopóki tutaj zostaniesz) zawsze mogła cieszyć się zajebistością naszego najlepszego miasta kraju czyli Hollyłódziu (nie wierzę, że tak to odmieniłam, ale śmiesznie wygląda, więc zostawię, hehe, wybacz, ale ostatnio jestem żenująca, rozregulowana emocjonalnie i płaczę na filmach).

    Może dam radę się jeszcze pokusić o coś bardziej wyrafinowanego a propos rozdziału, ale to później :)
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  19. wiesz, do Axla ciągnie bardzo dużo ludzi. w końcu był naprawdę intrygującą postacią... a ona dopiero potem się zorientowała w co się wpakowała.

    wiesz... przemoc w domu to naprawde jeden z wielkich problemów, ale ludzie, niektórzy, z natury mają tak, ze jeśli coś się źle w rodzinie dzieje itd przypisują sobie winę. oczywiście, tak naprawdę ona leży po obu stronach, ale... fakt, nie potrafię zrozumieć dlaczego tak to sobie tłumacza.. cóż...

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak sobie myślę, że powinnyśmy normalnie zrobić listę udowadniającą, że Łódź to tak naprawdę miasto, które przez jakieś dziwne zagięcie czasoprzestrzeni teleportowało się do Polski z wybrzeża USA, a na jego prawowitym miejscu zbudowano Hollywood...
    Matko, co ja pierdolę, hahahhahahaha <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam ten rozdział cały dzień, bo ciągle ktoś mi przeszkadzał, jak siadałam do komputera. A wiem, że musiałam to dziś zrobić, bo od jura w szpitalu, a potem nie będe miała sił i wyszło by, ze bym przeczytała dopiero w następny weekedn, a to by był grzech! Ale dobra, teraz jakoś udało mi się dorwać do komputera i ze spokojem dokonczyć czytanie.

    Ekhm.. nie wiem, co mam mysleć o matce Collen. Mam wrażenie, że zrobiła z córki dziwkę, bo sama dziewczyna stwierdziła, że w seksie za pieniądze nie ma nic złego. Dobra, na pewno bym patrzyła na to inaczej, jakby Collen lametnowała, że została zgwałcona i tak dalej. Oczywiście, to co zrobiła jej matka, to było jakieś niewybaczalne posunięcie, za która mam ochotę ja powiesic, albo wykastrowac.. (kobiety teoreycznie nie sa sie wykastrowac) Sprzedać własne dziecko. Ale tak.. no bo matka, to też był mały margines społeczny (no nie taki mały) wiec pewnie dla niej jakies tam obowiazujące normy nie obowiazywały. No własnie... i nie wiem, co mam teraz o tym wszystkim myślec.

    Ha, tak się zastanawiałam, czy Randy wie, kim jest Steven dla Colleen (chyba teraz dobrze napisałam to imie) ale dostałam odpowiedź w rozdziale. Nie dziwę sie, że było jej ciezko o tym powiedzieć. No w sumie, to nie co dzien mowi się swojemu chłopakowi, że ojcem jest cpun, który kiedys był sławny, a teraz robi z siebie idiotę.. ale Randy wszystko dobrze przyjął, chociaz przecież nie miał co tu zle przyjąć.

    A ja mam pytanie, kiedy będzie Rosie???????????

    Wiesz, czekam na kolejny.
    Kocham :*
    Ps: Zmykam do pisania o Izzym i Elenie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kolejna, niestety, krótka informacja http://isshun-jinsei.blogspot.com/2013/01/kolejna-krotka-informacja-niestety.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeczytałam rano, ale nie miałam czasu skomentować, więc robię to teraz.:)
    Tak więc... Nie wiem czemu ludzie mają zamiłowanie do wpieprzania się komuś do łóżka, ale dobra. Tobie to wychodzi całkiem dobrze (Jezuu, w porównaniu do większości to jesteś bogiem.;D). Tak jakoś jest to u Ciebie inaczej opisane. Nie jak seks, tylko... Tzn. jak seks.xD Ale jako... Nie wiem, no... 'Wspaniałe, całkiem zdrowe przeżycie między dwojgiem ludzi, którzy się kochają' - tak to ujmę, bo mi słów zabrakło.;P To w przypadku Colleen i Sebastiana (zabij mnie, ale za cholerę nie pamiętam, jak Sebastian ma na imię.xD).
    A jeśli chodzi o matkę Colleen... Jak takie istoty mają czelność chodzić po tej ziemi i nazywać siebie 'matkami'.? Nie rozumiem, jak można być tak zupełnie pozbawionym uczuć. Pieniądze były dla niej ważniejsze niż córka, no jprdl..-,- A Colleen cóż... Na początku teoretycznie nie miała wyjścia. Choć w sumie mogłaby wybiec z mieszkania, krzycząc w niebogłosy i wymachując rękoma jak opętaniec.x) Albo jakaś inna ciekawa opcja. Zostańmy przy wersji, że nie miała wyboru, ok.? ;P A później nie miała oporów, bo... Pieniądze.? Znów pieniądze, wszędzie pieniądze. Człowiek jest straszny.
    Dobrze, że powiedziała o Stevenie i wgl. o wszystkim Sebastianowi (błagam, mogę tak na niego na razie mówić.? Potem się poprawię). Miło, że ma w nim wsparcie. I ciekawa jestem, jak dalej się to wszystko potoczy...
    Czekam na kolejny i pozdrawiam..;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem czy jesteś zainteresowana, ale wystartowałam z nowym blogiem :D
    http://i-think-about-you-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Zapraszam na 3 rozdział "Slash story" ;)
    http://breath-of-memories.blogspot.com/2013/01/slash-story-trzeci.html

    OdpowiedzUsuń
  26. Nowy rozdział na jackdanielsbrownstonemuzykagunsi.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. No, nareszcie przeczytałam. Na początek może...Scorpionsi :D Bardzo dobrze się czytało ten rozdział przy tej piosence. Generalnie zawsze dobrze czyta się przy muzyce, przynajmniej mi.
    Ale przechodząc do rozdziału. Takie wątki moim zdaniem też są potrzebne, a może i ważne. W każdym bądź razie ten tu pasuje. Najpierw zwykłe spotkanie, wino, przejście do sypialni, pocałunek i zbliżenie.
    Jednak późniejsze wspomnienia Colleen...nie wiem co ja tu mogę napisać. Nie wiem co mam myśleć o jej matce. Nie wiem jak mogła pozwolić na coś takiego. Zrobiła z czternastoletniej dziewczyny, swojej córki, młodą dziwkę. Inaczej chyba nie da się tego określić.
    W każdym bądź razie akcja zaczyna się coraz bardziej rozwijać, coś się rozjaśnia, coś się miesza. Podoba mi się tak czy inaczej :)
    Czekam na kolejny rozdział i życzę spóźnionego wszystkiego najlepszego :*

    OdpowiedzUsuń
  28. http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ - nowy rozdział, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Zapraszam na kolejny rozdział Zagubionego Księcia :) http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    Kochanie, gdzie jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie masz za co przeproaszać :*
    Tak sie tylko zmartwiłam.
    Powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Zapraszam na Rozdział Drugi ;) http://loving-stream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Nowy :)

    http://stories-from-garden-of-eden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. hej, hej! żyjesz tam? ;*

    OdpowiedzUsuń
  34. Zapraszam na 4 rozdział "Slash story" ;D
    http://breath-of-memories.blogspot.com/2013/01/slash-story-cztery.html

    OdpowiedzUsuń
  35. U mnie nowy post, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  36. http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ - nowy, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zapraszam na połowę rozdziału Just ride baby.

    OdpowiedzUsuń
  38. Eh, nie to nie ostatni fragment z Kurtem. Nie bez powodu wymienili się numerami. XD

    OdpowiedzUsuń
  39. Jak ja za Tobą tęskniłam! :*

    No dobra, to ogrnęłam komentarze. Może najpierw napiszę do tych co było pod "Niebo..."
    Hmm, dlaczego Elena wlaśnie tak chciała pozbyć się Izzyego z domu? Sama nie wiem. Może jej się hormony rzuciły na mózg i nie myślała, haha. Dobra, powiedzmy tak, że ten psycholog, to jej kolega i wiedziała, że nie zrobi raczej Stradlinowi krzywdy, bo to taka ciemajda. W sumie biorąc pod uwagę Stradlina, to nawet Elena nie sądziła, że Izzy się wygada temu psychologowi. No cóż, i właśnie dlatego go tam wykopała :D
    A co do Tonyego. No tak.. to wszystko, co znazlazł Tony, to była tylko manipulacja ze strony mediów. Prawda jest taka, że Annie miała kompilakcje poporodowe, które mogą się zdarzyć każdej kobiciec, a Axl nie miał z tym nic wspólnego. Jednak co taki biedny chłopiec, jak Tony mógł sobie pomyśleć, kiedy to znalazł? Miał słowo ojca przeciw słowu masy ludzi. Jest mały i w sumie, to jeszcze nie rozumie, że media mogą kłamać. Bo cóż.. tato zawsze powtarzał, ze prawda jest najważniejsza.
    A skąd przeknanie, ze Izzy mysli, że Axl naprawde chce coś zrobić Małemu? Jakby tak było, to by raczej nie powtarzał mu ciągle, że tato nic mu nie zrobi i że ma mu zaufać i nie dzowniłby do Axla, nie? Izzy domyśla się, że Tony coś sobie wkręcił i powiedział nawet przecież Elenie, że coś sobie Mały ubzdurał :D

    A co do Zagubionego Księcia. No Axl, to Axl i wiadomo (Boże, ten Axl z ZK jest tak inny od tego Axla z NJW, że mnie to powola, haha) Ale może Rudy po prostu musi sobie wszystko przetrawić, przemyśleć i tak dalej.
    Nie pisałam wcześniej, że Jasper jest podobny do Bacha, bo wcześniej opowiadała Alice, a Al go z Bachem nie skojarzyła. No ale ta.. nie wiem skąd to wiesz, ale Jasper namiesza, namiesza..

    Wnioskuję, że lubisz naleśniki. Ja za naleśnika mogę zabić, haha!

    OdpowiedzUsuń
  40. Niestety nie czytam twojego bloga :C Mam gdzieś zrobioną listę blogów które czytam, a znam swoje możliwości i no, rozumiesz... jak czytam tych blogów za dużo to wszystko mi się mota, a ja już jestem wystarczająco zamotana xd
    Bean

    OdpowiedzUsuń
  41. och to dobrze, martwilam sie po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  42. nie dawakas znaku ycia, myslalam, ze cos sie stalo.. to dobrze, ciesze sie :) zaliczone wszystko? :>

    OdpowiedzUsuń
  43. Zdradziłam Ci tą tajemnicę, że Jasper namiesza?

    Nawet chyba domyslam sie, który frgament źle zrozumiałaś. Wiem, ze tam jest w pewnym momencie może sie wydawać, iz są mysli izzyego a tak naprawde to tonyego.
    Ale to wyjasniam. Izzy nie wątpi.

    OdpowiedzUsuń
  44. Wiesz.. przez niego będzie cierpiała Alice, będzie cierpiała Julie.. nieciekawie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  45. to mam nadzieję, ze wszytsko zdasz :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Ja też, bo mi sie bardzo dłuży to opowiadanie.. eh.
    A własnie, jak tam egzaminy?

    OdpowiedzUsuń
  47. aa, już odka dodałam 7 rozdział próbuje coś napisać, ale idzie mi tak marnie, ze mam jakaś 1/3, z ktorej i tak nie jest zadowolona, ale jest lepsza niz poprzednie wersje. i ogólnei mam ferie, troche zjebany humor, ale się nie przejmuję ;>

    OdpowiedzUsuń
  48. pasowałaby... gorzej, ze się chce, ale nie można, bo albo brak weny albo obowiązki. przynajmniej u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  49. A jak będzie już coś wiadomo, to mogę liczyć na jakaś informację?

    OdpowiedzUsuń
  50. ja tak mówie od dwóch tgyodni... ;D
    ooo! podzielisz sie tym pomysłem?

    OdpowiedzUsuń
  51. ooo, coś innego. no to fajnie ;) zamierasz to, jak to napiszesz, publikować na blogu, czy coś?

    OdpowiedzUsuń
  52. och, to fajnie ;) a ile rozdziałów ma mieć to opowiadanie? tzn. na ile to planujesz.

    OdpowiedzUsuń
  53. wreszcie cos dodałam. jeśli masz ochotę i czas wpadaj :) http://diewithdark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  54. Zapraszam na kolejny rozdział Zagubionego Księcia http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  55. Miałam chwilę załamania i dlatego pisałam takie głupoty, że nie mam ochoty na pisanie itp.
    Ale w sumie, co do bajeczki o Tobie i Janku, to jest mały problem :( Miałam napisane cudowne 7 rozdziałów, no i dałam je na pendruva, a z kompa wywaliłam, bo zawsze wywalam z kompa, jak napisze, bo potem i tak nie chce aby ktos mi to czytał. No i było to na pendrivie jak cała reszta.. no niestety muszę powiedzieć, że przepadło, bo pendriv zaginął :( No i nie mam tych 7 rozdziałów :( A nie chce też mi sie pisać od poczaku.
    Ale się nie zajamuj. Mam koncepcję na inne opowiadanie z Bon Jovi i tam dziewczyną Janka też jest Carlie :D

    OdpowiedzUsuń
  56. Dzień Dobry.
    Chujowa czytelniczka we własnej osobie, chciałaby przerosić z wszystkie przewinienia i zaprosić na małe co nieco, jakby postpostpostscriptum do Sweet Caress.
    Pozdrowionka :***

    OdpowiedzUsuń
  57. Zapraszam na rozdział trzeci Stand by me na http://loving-stream.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  58. Zapraszam na nowy rozdział Zagubionego Księcia http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  59. calkowicie tez rozumiem! bo analizujac to co pisze to tak moze byc! ona czesto powtarza, ze jeden z najlepszych/przystojnych facetow na ziemi, xzyli tez leciala na jego wyglad i kase, na to co materialne w nim, ale wydaje misie, ze tez, przynajmniej, z poczatku bylo to zafascynowanie, bo axl byl niezwykle inteligentnym facetem. wiesz.. mozna stwierdzic, ze Erin i Axl byli siebie warci. a jak bylo naprawde... chyba nigdy sie tego niedowidmy, w kazdym razie ja przekazuje to w troche podkolorowany sposob wlasnej opini o ich zwiazku :>

    OdpowiedzUsuń
  60. Zapraszam na 2 część 5 rozdziału "Just ride baby." ;)
    http://breath-of-memories.blogspot.com/2013/02/05-just-ride-baby-cz-ii.html

    OdpowiedzUsuń
  61. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ nie przywykłam do tego, aby informować o notkach, które nie są rozdziałem, ale o tej chyba muszę. U mnie.. pewna notka.

    OdpowiedzUsuń